- Co u ciebie? - zapytałem odrywając się od posiłku.
- Idealnie można powiedzieć - westchnął i oprał głowę na ręce.
- Aż tak bardzo podobają ci się misje? - uśmiechnąłem się chytrze.
- Od misji to ja teraz będę uciekał - zaśmiał się.
- A to niby czemu? - zadałem kolejne pytanie marszcząc lekko brwi.
- Oświadczyłem się jej - westchnął znowu na co prawie się zakrztusiłem.
- Naprawdę? - zapytałem zaskoczony na co pokiwał głową na znak, iż dobrze usłyszałem - Ty to masz szczęście - dodałem po chwili.
- Ty też! Nie każdy chodzi z tak ładną kobietą jak Kiara. A ty? Planujesz już oświadczyny? - dopytywał przyjaciel.
- Chciałbym... Nawet porządnego pierścionka nie umiem znaleźć - posmutniałem odsuwając się od niego.
- To na co czekasz. Idziesz do Wiliama prosić go o misję a ja ci pomogę! Przecież i tak nie dowie się o naszej małej wycieczce - zaśmiał się klepiąc mnie po plecach na co się rozchmurzyłem.
****
Po powrocie naszych ukochanych powiedziałem mojemu aniołkowi, że muszę iść pilnie porozmawiać z Wiliamem na co się o dziwo zgodziła. Nie musiałem nawet pytać o misję, bo Wiliam widząc mnie od razu mi ją przydzielił. Jak zawsze brakowało antyzyny przez co każdy żołnierz do niego zaglądający dostawał taką misję. Po długim pożegnaniu z Kiarą ruszyłem wraz z Derekiem konno po leki. Oczywiście na początku zajechaliśmy do jakiegoś pomniejszego miasteczka, w którym mój przyjaciel ponoć znalazł ową rzecz, po którą tutaj przybyliśmy. Kiedy weszliśmy na zaplecze zaczęliśmy oglądać pierścionki.
- Ten jest ładny - powiedziałem pokazując przyjacielowi pierścionek w granatowym pudełeczku.
- No nie powiem gust to ty nawet masz - zaśmiał się Derek przyglądając się błyskotce - Wiesz już kiedy jej powiesz? - zapytał z błyskiem w oczach.
- Dzisiaj albo jutro... Zależy jak będę się czuł - powiedziałem przecierając oczy.
****
Podróż do Przemytników była krótka. Nasi sprzymierzeńcy przywitali nas uśmiechami i pomogli zamontować skrzynki na koniach. Po zamienieniu jeszcze kilku, krótkich zdań wyruszyliśmy z powrotem. Derek cały czas starał się utrzymać rozmowę, ale jak byłem jakiś nieobecny, bo myślałem tylko o tym gdzie by oświadczyć się mojemu aniołkowi.
****
Po przybyciu do bazy od razu poszedłem przebrać się w jakieś ładniejsze rzeczy, których na co dzień nie zakładałem. Później poszedłem po Kiarę pod pretekstem wyjścia do miejsca, żeby się zabawić na co ze śmiechem się zgodziła. Gdy znaleźliśmy się już poza murami szliśmy powoli prowadziłem ją spokojnie. Moja Księżniczka rozglądała się wokół... Chyba jeszcze nie była w tej części miasta. Kiedy zaszliśmy do skraju miasta gdzie było widać ślicznie zachód słońca spojrzałem jej głęboko w oczy wyciągając granatowe pudełko i klękając przed nią na jedno kolano wyszeptałem.
- Kiaro czy wyjdziesz za mnie? - zapytałem z nadzieją w głosie.
<Kiara? :3>

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz