czwartek, 20 września 2018

Od Reker'a cd. Kiary

A może ja się wcale do tego nie nadaję? - pomyślałem czując przez cały ten czas zimny wzrok Raula na swoich plecach. Chociaż inni może mnie akceptowali i szanowali, to wątpię, aby ten jegomość kiedyś mnie polubił. Dla niego liczyła się tylko Kiara, Kiara i jeszcze raz Kiara, a ja to mogłem najlepiej umrzeć gdzieś na torturach, gdzie spalono by moje ciało. Wtedy na pewno przygarnąłby ją na nowo gang, a nasz kochany Raul wpakowałby mi się na posadę ojca. Nie chcąc o tym zbytnio myśleć, skupiłem się na czarnej grzywie swojej klaczy, która jak na swój młody wiek szła dość ociężale. Zwykle była dość energiczna, lecz teraz nabrała humorków, które raz na jakiś czas utrudniały naszą współpracę. Będąc w okolicach obozu, w pewnym momencie do moich uszu doszło ciche dyszenie. Spodziewając się wroga, kazałem mojej żonie zatrzymać swojego ogiera, który zaczął nerwowo strzyc uszami. Patrząc w stronę drzewa, mogliśmy ujrzeć dwójkę ludzi uwięzionych na gałęzi w jakiś siatkach. Kobieta z tego co spostrzegłem była w ciąży, dlatego obecna sytuacja była nieco niebezpieczna.
- Cholera - mruknąłem zsiadając z wierzchowca, aby lepiej ocenić całą sprawę.
- Musimy im pomóc - zadecydowała od razu kobieta, szukając po sakwach Feniksa, swojego, ostrego jak diabli noża. Kiwając jedynie na to głową, całkowicie jej uległem, a następnie zabrałem się do działania.
- Zostawcie nas... - nieznajoma próbowała walczyć z moimi rękami, które próbowały zabezpieczyć jej ciało - Przecież nic wam nie zrobiliśmy - jej głos z każdym słowem łamał coraz bardziej. Starając się to zignorować, zabrałem się do przecinania splecionych ze sobą grubo lin - Zostawcie nas... - powtórzyła się znowu kiedy byłem blisko celu, jaki był przede mną postawiony.
- Nic wam przecież nie zrobimy. Chcemy tylko wam pomóc - postawiłem ją ostrożnie na ziemi, uważając, żeby nic jej się nie stało. Widząc jej małe uspokojenie, zszedłem powoli z niewielkiego kamienia, umożliwiającego mi wykonanie swojej misji. Może to wszystko było w jakimś stopniu związane z obozem Aniołów? Przez ich nieodpowiedzialność, przez grancie nas dzielące, mogły przedostawać się pojedyncze sztuki Demonów i Trupów, które tylko utrudniały nasze, codzienne życie - Wszystko dobrze? - dopytałem widząc jak ta cała się trzęsie. Nie dotknąłem nawet jej ramienia, a już w okolicach brzucha poczułem ostry, kujący ból. Dopiero teraz użyłaś noża?! - pomyślałem nerwowo uciskając krwawiące miejsce, żeby nie zejść, aż tak szybko z tego świata.
- Zostawcie nas! - wrzasnęła próbując trafić mnie jeszcze raz, lecz moja dość szybka reakcja pomogła mi tego uniknąć. Wpadając na pień drzewa, świat w mojej głowie zawirował na nowo, powodując mój dość twardy upadek - Potwory!
- I kto to mówi? - syknąłem przez zaciśnięte zęby, skupiając się nad tym, aby nie zasnąć. Człowiek wychodzi z dobrą ręką, a ci patrzą tylko by zabić... Świat już chyba nigdy nie wróci na odpowiedni tor, nawet gdy znikną zombie i gdy teoretycznie trzeba byłoby się wziąć za odbudowę naszego, zepsutego do reszty kraju. Słysząc blisko swojego ucha cichnące coraz bardziej głosy, spojrzałem w zachmurzone ciemnymi chmurami niebo. Nasza sytuacja nie prezentowała się zbyt dobrze, a gdyby dołączyć do tego zombie, to byłby istny koniec świata. Musze dać sobie radę - przeszło mi przez myśl, kiedy ostatkiem sił, namierzyłem twarz swojej ukochanej.

<Kiara? ;3 Uratuj xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz