niedziela, 27 listopada 2016

Od Eri cd Rekera

Wróciła na stare śmieci - do dzielnicy, w której spędziła większość życia przed wojną i w której najczęściej przebywała już po jej wybuchu. Miała z tym miejscem mnóstwo wspomnień i nie mogłaby powiedzieć, że ani trochę nie tęskniła za tym miejscem. Jednak po raz pierwszy od lat szła tak dobrze sobie znanymi, ciasnymi uliczkami sama, przez co czuła się nieswojo, zwłaszcza, że praktycznie każde miejsce przypominało jej o tym, że już nigdy nie będzie tędy chodzić ze swoim najlepszym przyjacielem.
Kiedy jej oczom ukazał się stary i dość zaniedbany, ale właściwie niezniszczony przez wojnę budynek, dawniej będący niewielką biblioteką, z jakiegoś powodu weszła do środka, mimo że jeszcze niedawno obiecywała sobie, że już tu nie wróci. Budynek nadal wyglądał na opuszczony, jednak w środku Echo znalazła bułanego konia. Rozejrzała się dookoła, a widząc, że na parterze od dawna nikogo nie było, weszła na pietro.
Idąc korytarzem, zaglądała do kolejnych sal, szukając śladów obecności kogokolwiek. Kilka książek zmieniło swoje położenie, więc dziewczyna mogła być pewna, że nie jest tu sama. Wchodząc do jednego z pomieszczeń portąciła nogą leżący na ziemi kawałek szkła. Zamarła na dłuższą chwilę, zdając sobie sprawę z tego, że Przemytnicy w zasadzie nigdy się w tych okolicach nie pojawiają, a członkowie Duchów bywają tu jeszcze rzadziej. Nasłuchiwała jakichkolwiek odgłosów, ale jedyne co usłyszała, to bardzo ciche skrzypnięcie podłogi, a potem ponownie rozległa się cisza. Położyła dłoń, na rękojeści swojego noża.
Właśnie miała ruszać przed siebie, gdy poczuła na szyi zimne ostrze.
- Kim jesteś? - usłyszała znajomy głos.
Reker odsłonił jej usta, umożliwiając dziewczynie tym samym odpowiedź na pytanie.
- Co ty tu robisz? - spytała, dwoma palcami delikatnie odsuwając nóż.
Mężczyzna pozwolił jej na to.
- Mógłbym ci zadać to samo pytanie - zauważył.
- Jasne, tylko, że to nie ja powinnam siedzieć teraz w wieży - odparła. - Wiliam szuka cię po całym mieście.
- A ja się przed nim chowam - skwitował.
- To głupie, biorąc pod uwagę to, że w końcu będziesz musiał wrócić - powiedziała.
Weszła do jednego z pomieszczeń i przechodząc nad przewróconymi regałami i porozwalanymi książkami, dotarła do okna i usiadła na parapecie.

<Reker?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz