czwartek, 18 kwietnia 2019

Od Kiasa cd. Crystal

Wiosenny wiatr smagał delikatnie moją twarz, wywołując na niej efekt gęsiej skórki. Uwielbiałem momenty, w których jedna pora roku zanikała na rzecz drugiej. Ciesząc się pierwszą, cieplejszą porą roku, odpoczywałem na dachów jednego z budynków, zlewając się całkowicie z jego mrocznym cieniem. Kontrolując błyski błękitnych oczu, raz po raz zerkałem w stronę zatłoczonego placu. Dzieci... Kobiety... Mężczyźni... Wszyscy wydawali się być szczęśliwi, lecz pewnie nie jeden oddałby swoje życie, aby powrócić do czasów kiedy wszystko było normalne. Żadnych zombie, wojen... Tylko normalne życie, w normalnym mieście. Dla mnie ta wojna miała przynajmniej kilka plusów, takich jak poznanie mojej narzeczonej i prawdziwego ojca, ale pewnie dla ogromnej ilości ludzi, miała ona tylko same minusy.
- Czas się ruszyć - zadecydowałem, narzucając na głowę czarny kaptur, który zakrył w zupełności moją bladą twarz. Skacząc po różnego rodzaju budynkach, w pewnym momencie ujrzałem w dole zarys nieznanej, kobiecej sylwetki. Mrużąc na to oczy, oblizałem swoje przydługie kły, które rozcięły mi delikatnie kawałek języka. Uprzedzając wszystkie pytania... Nie, nigdy nie byłem i nie będę pieprzonym krwiopijcą! Kiedy na świecie zapanowała era zombie, moje ciało przeszło niekompletną mutację genową, przez co jestem, jaki jestem. Wracając jednak do tematu. Chcąc przyjrzeć się lepiej nowo poznanej istocie, zacząłem uważnie obserwować każdy jej ruch, ukazując stopniowo większą ilość jej drobnego ciała. Skoro Bóg dał jej wygląd anioła, to diabeł pewnie swój charakter - pomyślałem, poruszając się bezszelestnie po dachach miasta, aż do chwili, kiedy zaczęły one gwałtownie zanikać. Decydując się zejść na ziemię, wymacałem butem pierwszy parapet, który był połową sukcesu do pojawienia się na dole. Nie przewidziałem jednak tego, iż owa kobieta będzie chciała zmienić tor swojej podróży, z czego wynikło drobne zamieszanie.
- Uważaj! - burknęła, odskakując ode mnie, jakbym był okrutnym potworem, zjadającym jej rówieśników na śniadanie.
- Wybacz - otrzepałem z kurzu swój płaszcz, który i tak wymagał solidnego prania. Cóż, życie szpiega nigdy ni było łatwe. Praktycznie codziennie trzeba wciskać się w różne dziury, albo szlajać się po opuszczonych korytarzach, gdzie ze wszystkich stron atakują cię pajęczyny, które nie koniecznie są opuszczone - Nic ci się nie stało? - spojrzałem w jej ciemnobrązowe tęczówki, chcąc wyczytać z nich wszelkie emocje, towarzyszące kobiecie w obecnej sytuacji. Zmieszanie, pewność siebie, odwaga. Ciekawe - rzekłem w swoim umyśle, przechylając minimalnie głowę do lewego ramienia.
- Masz szczęście, że nic - skrzyżowała ręce na piersi, pokazując tym samym, iż się mnie nie boi - Kim jesteś i co tutaj robisz? - uniosła jedną brew, kontynuując dalej naszą pierwszą, a może i ostatnią rozmowę.
- Kias Stevenson lub jak kto woli Graves - przedstawiłem się pod dwoma nazwiskami, co teoretycznie miało pomóc w lepszym rozpoznaniu mojej osoby - A ty? Nie widziałem cię tutaj wcześniej.
- Crystal Clark - uniosła dumnie głowę, pokazując delikatnie swoje kły - Nie odpowiedziałeś na pierwszą część mojego pytania. Czyżbyś mnie szpiegował? - fuknęła z niezadowoleniem, skanując wzrokiem moją postać od samych nóg, aż po głowę.
- Na tym polega moja praca - wzruszyłem ramionami, nie czując się niczemu winien - Jesteś tutaj nowa, chciałem po prostu cię poznać - przyznałem bez bicia, cofając się od niej na odległość kroku.
- Nie sądzisz, że łatwiej jest zagadać? - westchnęła głośno, opierając się przy tym plecami o rozpadający się budynek - Nie jestem zbyt interesującą osobą, możesz odpuścić - błysnęła ślepiami w półmroku, ukazując kolejną zaletę, bądź wadę swojej dzikiej natury. Wampir, wilkołak, kitsune? - myślałem, nie czując strachu przed stojącą przede mną "bestią" - Nie boisz się?
- Czego? - cofnąłem swoją szyję w śmiesznym geście, lekko się przy tym dusząc - Widziałem na tym świecie już na tym świecie tyle rzeczy, iż nawet słoń grający na dudach mnie nie zdziwi - zażartowałem, wracając ciałem do poprawnej pozycji, która pozwalała mi na normalne oddychanie - Zresztą, sam jestem nieco uszkodzony - pokazałem swoje zęby, odznaczające się wydłużonymi kłami - Jeśli chcesz mogę cię oprowadzić. Znam Stany, jak własną kieszeń.

<Crystal? :3 Oć na oprowadzanki xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz