-Nickk-zaczął ciągnąc ostatnią literę, na co od razu odwróciłem się w jego stronę.
Nawet nie zarejestrowałem kiedy, gdzie i jak, ale w moją stronę leciało coś w mairę dużego. Przestraszyłem się, a cielsko uderzając o moją twarz, zostwaiło resztki jakieś cieczy na mojej twarzy.
-Co do cholery?! -Krzyknąłem, po czym odruchowo odskoczyłem wyrzucając ręce do przodu. Otarłem z policzka równierz, ohydne resztki krwi, jak się okazało zdechłego kota.
-To do cholery! -zaśmiał się, a ja tylko przewróciłem oczami-Okresu dostałeś?
-Osz Ty! -mruknąłem.
-Nie fochaj się princesso, bo nie masz po co -stwierdził – Kobity przecież takie coś mają.
-Masz kobitę więc powinieneś o tym dobrze wiedzieć -bąknąłem zirytowany, po czym głośno wydychnąłem (jest takie słowo? xd) powietrze nosem.
-Tia, tia swoje wiem na ten temat -powiedział, klepiąc mnie w głowę– Princessa się lepiej czuje i możemy iść czy poczekamy do następnej wiosny byś nie utopił się w zaspie? – zapytał, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
-Ale ja mam Cię czasem dość! -powiedziałem, jednocześnie rozciągając się-Za kota się odwdzięczę, nie martw się! -zapeniłem, po czym jednoznacznie dałem znać Rekerowi, że zaczynam zbierać się do wyjścia.
Gdy wszystko było spakowane, byłem gotowy. Nie wiedziałem co teraz zamierza Reker, ale nie chciałem jeszcze wracać. Kocham podróżować i to zawsze będzie cząstką mnie.
-Gdzie teraz? -zapytałem, po tym jak Reker stał bez słowa przez dłuższą chwilę.
-Umm.. w sumie nie wiem. możemy iść w jakieś ciekawe miejsce. może jakieś propozycje? -odpwowiedział pytaniem, na pytanie, a ja pogrążyłem się w chwilowej zadumie.
-Możeee.. -zawiesiłem się, gdyż pomysł nagle wyparował z mojej głowy-Jakiś magazyn? -wymyślilem na szybko, jednak uważałem to za dobry pomysł-Nie możemy przecież tak na czuja chodzić, w końcu czegoś zabraknie. Najlepiej jak amunicji braknie-zaśmiałem się ironicznie, na co kącik ust Rekera nieco poszebował ku górze.
-Nawet dobry pomysł. -zakwitował-Spostrzeżenia też dobre! A gdzie jest jakiś najbliżej?
-Umm.. -mruczałem, by dać sobię chwilę do namysłu. Niezbyt dobrze znałem tę okolicę, jednak na pewno, ratusz był strzałem w dziesiątkę! Wileki budynek, z tego co pamiętałem zabity dechami, więc spokojnie można znaleźć tam coś ciekawego! -Ratusz..
-No okey-zatwierdził Reker, po czym puszczając mnie na przód, dał prowadzić. Przez chwilę prowadziłem nieco wolno, by Klif spokojnie mógł oswoić się z nową sytuacją, jednak gdy tylko zauważyłem, że radzi sobie wzor cowo, znacznie przyspieszyłem.
Na miejscu byliśmy po niecałych 40 minutach. Od centrum nieco się oddaliliśmy, jednak dość szybkie i sprężyste tępo, nieco skróciło czas marszu.
I oto byliśmy na miejscu. Przed nami rozciągał się olbrzymi budynek, który był tak piękny, że zdawałoby się, że nie zwarza na czasy, tylko żyje własnym życiem. Nie pamiętałem go takiego, jednak tym razem podchodzilismy do niego z innej strony, od tyłu. Zaczęliśmy szukać jakiegoś normalnego wejścia, by nie musieć wchodzić przez okno. Gdy tylko udało nam sie obejść budynek, zrozumiałem dlaczego nie pamiętałem, jego wyjątkowego piękna. Strona którą widzieliśmy teraz była, naprawdę mocno zniszczona, w niektórych miejsach, były nawet wilkie zapadające się kawały betonu, spadające na siebie i rujnujące kolejne piętra.
-No nie wygląda to obiecująco. -stwierdził Reker, po czym zatrzymał się, by dokładniej przyjrzeć, się budynkowi.
-Tak.. z tamtej strony wyglądał nieco lepiej! -rzuciłem, po czym dalej zacząłem iść w stornę budynku-Raczej się nie zawali!
Reker jeszcze przez chwilę wpatrywał się w ruiny, po czym dogonił mnie.
-Jesteś pewnien, że tu coś jest? -zapytał Reker z lekką nutą zwątpienia. Jednak ja dostrzegłem już typowe umocnienia, które mogły dawać szansę na to, że jest tu coś więcej, niż tylko jakiś schorn lub zupełnie nic.
-Myślę, że te umocnienia mogą coś znaczyć. -pwoeidziałem, wskazując na nie palcem.
Reker tylko pokiwał głową, zgadzając się ze mną.
W ciszy, w eksorcie obu psów, zaczęliśmy iść w stronę najbliższego wejścia. Miałem tylko nadzieję, że nasze ukochane zombie nie zrobiły tam sobie schroniska na zimę i nie trzeba będzie zbyt dużo walczyć, jednak neisety przed samym wejściem, Reker szepnął, żebym przygotował sobie jakąs broń. Wyciągąłem mój pistolet i inną broń, która mogła mi się przydać. Na szybko sprawdziłem, czy aby na pewno jest załadowany i ruszyłem za Rekerem.
Było czysto. Tylko w oddali rzeczywiście usłyszeć można charczenie zombie. Powoli i ostrożnie, z gotową bronią, zaczęliśmy iść w stronę najbliższego zakrętu.
boje wiedzieliśmy, ze psy będą nam tylko i wyłącznie przeszkadzać, jednak nie było ich jak zostawić. Jeszcze wolniej niż my szły za nami pilnumąc tyłów.
Chodziliśmy dość długo, zawiłymi korytarzami, starego ratusza. Trzmaliśmy się raczej dolnych pięter. Nie tylko dlatego, że górne się waiły, tylko też dlatego, że magazyny z zasady robi się nisko, pod ziemiom. Chodziliśmy w zupełnej ciszy, a najgłośniejszymi dźwiękami, były umiarkowane oddechy owczarków.
Jednak w jednej chwili, z jednego z korytarzy poczuliśmy, wyraźne, przyjemne ciepło. Bez słowa tylko spojrzeliśmy na siebie i od razu poszliśmy w tamtą stronę. Nie podobało mi się to. Im dalej szliśmy, tym bardziej ciepło było.
Reker szybkim ruchem ręki rozkazał mi się zatrzymać. Jego twarz pobladała, na co przeszedł mnie okropny dreszcz.
-Wycofaj! -syknął cicho, po czym szybko zaczęliśmy przemieszczać się w stronę, z której przyszliśmy.
-One tam chyba śpią! -powiedział przerażony, a ja tylko cieszyłem się, że nie musiałem tego widzieć.
-Że śpią? Tak jak ludzie? Zamknięte oczy i tak dalej? -wyszeptałem w pośpiechu.
-No tak! Sam zobacz! -rzucił-Tylko błagam Cię! Ostrożnie!
Powoli przybliżyłem się do rogu i lekko wystawiłem głowę, tak by móc widzieć wszystko, ale też żeby za bardzo nie odstawać.
Widok był naprawdę przeraźliwy. Zombie rzeczywiście spały. Naprwdę nie wiedizałem po co my tu staliśmy, na co liczyliśmy? Czy to od nich to ciepło?
Rozejrzałem się dokładniej i az zrobiło mi się nieco słabo. Rzecz, po którą tu przyszliśmy, była na końcu korytarza, ze śpiącymi zombie.
Ponownie schowałem się za róg.
-Ej.. -zacząłem niepewnie, nie wiedziałem czy chcę tam iść-Tam jest magzyn.
-Niee.. błagam! -mruknął, po czym ugięły się pod nim nogi.
<Reker?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz