piątek, 18 sierpnia 2017

Od Ruvika cd. Tiji

Zanim się obejrzałem byłem już poza terenem ratusza. Nikt mnie nie zobaczył więc przez chwilę znowu pomyślałem, że jestem duchem, ale to niestety było nie możliwe. Z tego co słyszałem to przyszła zima, ale śniegu jeszcze nie było widać. Byłem ciekawe jak on w sumie wygląda... W sumie widziałem go czasami przez okna budynku, ale co innego widzieć go blisko czy też dotykać. Z zainteresowaniem zaciągnąłem się do lasu, który przywitał mnie przyjemnym wiaterkiem, który chodź był zimny bardzo mi się spodobał.
Z odwagą parłem przed siebie nie bojąc się, że mogę przez to zaginąć w tym lesie nagich już drzew, które nocą wyglądały nieco straszniej niż za dnia. W pewnym momencie swojej przechadzki zobaczyłem tą białowłosą dziewczynę. Siedziała na obalonym pniu starego dębu i obserwowała gwiazdy, które były bardzo jasne tej nocy, ale najbardziej zdziwiło mnie to, iż nie wzięła kurtki! Boże Święty przy tej porze roku to przeziębienie gwarantowane!
Podszedłem do niej bardzo powoli a kiedy znalazłem się na odpowiednim dystansie potrząsnąłem ją delikatnie za ramię przez co cała się spięła i spojrzała na mnie ze strachem jakbym miał jej zrobić zaraz jakąś krzywdę.
- Spokojnie, nie bój się nic ci nie zrobię - rzekłem a ona i tak patrzyła na mnie niepewnie. Postanowiłem się tym nie przejąć i usiąść na tym samym przewalonym drzewie dając jej oczywiście więcej swobody by aż tak bardzo się mnie nie bała - Czemu nie wzięłaś kurtki? To trochę nie mądre przy tej porze roku młoda damo - westchnąłem i narzuciłem na nią swoją pelerynę, którą znalazłem przed wyjściem w szafie. Była czarna ze złotymi wzorkami dlatego bardzo mi się spodobała i mógłbym w niej chodzić częściej.
- Ale to twoje... Nie mogę... - powiedziała cichutko oraz już chciała ją ściągnąć, lecz ja stanowczo jej na to nie pozwoliłem. Cóż nie chciałem, żeby zmarzła i w jakimś stopniu mi na niej w końcu zależało...
- Możesz, nie przejmuj się, bo mi nic nie będzie... Jestem Ruvik a ty? - zadałem standardowe pytanie chociaż już znałem od dawna jej śliczne imię.
- Tija - odpowiedziała mi po chwili namysłu, lecz jej ton nadal był cichy.
- Bardzo ładnie - odezwałem się posyłając jej ciepły uśmiech - Lubisz patrzeć w gwiazdy? - dodałem po chwili na co skinęła powoli głową.
- Są bardzo ładne i układają się w różne wzory - rzekła niepewnie wbijając wzrok w ziemie.
- Nie smuć się. Też lubię gwiazdy, bo mogą mnie uspokoić i pozwalają mi zapomnieć o wielu ciężkich dla mnie rzeczach. Słyszałem, że chcesz zostać lekarzem - próbowałem jeszcze jakoś podtrzymać rozmowę.
- Tak, chce pomagać ludziom tak samo jak siostra - odezwała się nieco pewniej a ja pokiwałem twierdząco głową - A ty kim chcesz być? - dodała nagle na co popatrzyłem na nią nieco zdziwiony. No właśnie kim ja chce zostać? Nigdy nie miałem żadnego celu w życiu przez ten głupi psychiatryk a teraz to już sam nie wiem co mam ze sobą zrobić gdy dano mi drugą szansę...
- Ja... ja nie wiem - westchnąłem cicho, przygryzając delikatnie dolną wargę - Nie wiem czy do czegoś bym się w ogóle nadawał - dodałem jeszcze spoglądając ponownie w gwiazdy.
- Przepraszam - szepnęła smutno a ja posłałem jej łagodny uśmiech.
- To nie twoja wina Tijo... To nie twoja wina - powiedziałem spokojnie po czym wstałem z pnia - Robi się zimniej... Czas się zbierać - dodałem z uśmiechem na co pokiwała głową, lecz wolała i tak zachować ode mnie duży dystans co rozumiałem. Wracaliśmy bardzo powoli a dzięki temu, że jakoś wiedziałem jak obejść strażników zjawiliśmy się w ratuszu bez żadnego kontaktu z ludźmi. Z Tiją rozstaliśmy się na korytarzu gdzie każdy z nas udał się w swoją stronę. Będąc już w pokoju ściągnąłem tylko buty i opadłem na łóżko. Było mi już trochę lepiej a oczy same kleiły się do snu. Kiedy miałem już zasypiać spostrzegłem, że dziewczyna nadal ma moją pelerynę za co zły nie byłem i odbiorę ją kiedy będzie na to czas. Przekręciłem się na prawy bok po czym spojrzałem na Timiego i od razu pogrążyłem się w spokojnym śnie.

<Tija? :3 Peleryna xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz