- Wracamy do pokoju? - zapytałem gdy nieco odpoczęliśmy na co skinęła głową a potem wstała. Mi to chwilę zajęło, ale też się podniosłem i powoli wróciliśmy do siebie. Co jakiś czas się wzdrygałem co niepokoiło moją żonę, ale ja zrzuciłem to tylko na spięte jeszcze mięśnie i kazałem jej się nie martwić. Będąc w pokoju od razu runąłem jak kłoda na łóżku oraz się po nim poturlałem na swoją stronę gdzie zwykle śpię i przeciągnąłem się jak kot.
- Tak ci dobrze? - spytała rozbawiona ukochana na co zamruczałem jak rasowy kocur a ona usiadła obok mnie na łóżku i zaczęła mnie głaskać po głowie.
- Bardzo dobrze - odpowiedziałem jej z uśmiechem kładąc swoją głowę na jej kolanach po czym zacząłem wpatrywać się w jej piękne, niebieskie oczy, które zamknęły mnie w magicznej klatce.
- To się cieszę kocurze - rzekła rozbawiona nachylając się nieco nade mną przez co od razu się podniosłem oraz ją długo pocałowałem.
- Kocham cię moja kocico - powiedziałem nadal nie odrywając wzroku od jej oczu.
- Ja ciebie też - uśmiechnęła się do mnie ciepło a ja przytuliłem ją do siebie mocno.
- Co powiesz na wspólną kąpiel? - zapytałem biorąc ją na ręce.
- Jestem za - odpowiedziała mi machając radośnie nogami dlatego pocałowałem ją w czoło i zagłębiłem się w łazience zamykając oczywiście drzwi na klucz.
****
Ciepły prysznic na prawdę mi się przydał! Rozgrzał mnie dobrze, ale i tak czułem się jakoś dziwnie, lecz starałem się nie zwracać na to większej uwagi. Cieszyłem się każdą chwilą spędzoną z moją żoną, która była dla mnie praktycznie całym światem.
Wychodząc z łazienki znowu poczułem to okropne zimno, ale moje myślenie znowu zostało odciągnięte przez pukanie do drzwi. Gdy ja usiadłem na łóżku Kiara poszła je otworzyć, gdyż miała ode mnie bliżej. Jak się okazało przyszły do nas nasze dzieci wraz z dziadkami na co zrobiło mi się ciepło na sercu. Już aż tak mocno Sawów się nie bałem, ale nadal zostawanie z nimi sam na sam byłoby dla mnie samobójstwem.
Po krótkiej rozmowie, z którego rozumiałem co drugie słowo, dziadkowie Kiary wyszli a ja poczułem się strasznie senny. Nasi synowie strasznie się cieszyli, że mogą wreszcie z nami pobyć dlatego udawałem, iż wszystko jest okej oraz wraz z Kiarcią się z nimi pobawiłem. Koło 17 położyłem się na łóżku i nie wiem nawet kiedy zasnąłem spokojnym snem.
Po krótkiej rozmowie, z którego rozumiałem co drugie słowo, dziadkowie Kiary wyszli a ja poczułem się strasznie senny. Nasi synowie strasznie się cieszyli, że mogą wreszcie z nami pobyć dlatego udawałem, iż wszystko jest okej oraz wraz z Kiarcią się z nimi pobawiłem. Koło 17 położyłem się na łóżku i nie wiem nawet kiedy zasnąłem spokojnym snem.
****
Obudziłem się w środku nocy z ogromnym kaszlem, który rozrywał mi klatkę piersiową. Od razu podniosłem się do siadu i zabrałem kilka, głębokich wdechów. Znowu było mi strasznie zimno, że aż zacząłem cały się trząść. Z początku myślałem, że jest otwarte jakieś okno, ale jak zwykle się myliłem. O co tu chodzi? - zapytałem się w myślach powoli podnosząc się z wyra. Chwiejnym krokiem podszedłem do stołu, o który prawie walnąłem nogą, ale mniejsza już z tym! Czułem się taki słaby i beznadziejny... Patrząc w jeden punkt znowu dostałem napadu kaszlu i dobrze, że blisko były chusteczki, bo bym się zaraz posmarkał. Miałem już wracać do łóżka, ale w tedy poczułem rękę na swoich plecach i jak się okazało była do zmartwiona Kiarcia.
- Idź spać kochanie, poradzę sobie - rzekłem spokojnie, ale ponownie wzięło mnie na kaszlenie.
<Kiara? :3 Zaopiekujesz się nim? xd>
- Idź spać kochanie, poradzę sobie - rzekłem spokojnie, ale ponownie wzięło mnie na kaszlenie.
<Kiara? :3 Zaopiekujesz się nim? xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz