środa, 16 sierpnia 2017

Od Kiary cd. Reker'a

No po prostu masakra! Dobrze że w ostatniej chwili zdołałam go złapać, bo inaczej to by się zabił upadając na głowę! Na szczęście Feniks to bardzo szybki ogier i zawsze mogłam na niego liczyć. Wpakowałam go na grzbiet swojego wierzchowca i popędziłam go do cwału.
Wróciłam z nim do bazy, gdzie mieliśmy tydzień odpoczynku, a ten kto mu to zrobił dostał solidną nauczkę za to co zrobił w postaci strasznych tortur przez mój gang, a później strzelili mu w łeb.
Później mieliśmy lekcje z dzieciakami w terenie, więc pokazywaliśmy im tutejsze tereny. Młodziki jak zwykle bardzo się ucieszyły że je ze sobą zabieramy.
***
Zabraliśmy dzieciaki na dalsze tereny Śmierci gdzie odbywaliśmy z nim lekcje jazdy konnej. Mieli przeskoczyć kilka większych przeszkód i rozpoznać szybko teren zbytnio nie kręcąc głową, bo to by mogło ich zdradzić na zwiadzie, dlatego że gdyby wróg by zauważył to rozglądanie energiczne, to mogli by ich zabić, a tak by było prawdopodobieństwo większe iż ich puszczą żywych.
Wróg raczej nie chce zostać wcześniej zauważony, a taka umiejętność umiejętnego zwiadu może im na misjach uratować życie. Oczywiście te najmłodsze dzieciaki, które były nieco bardziej strachliwe, bały się że coś zrobią źle, jednak bardzo dobrze sobie radzili, za co ich bardzo pochwaliliśmy tak samo jak inne, silniejsze dzieciaki z naszej klasy. Tak minął im pierwszy dzień intensywnych szkoleń w terenie.
***
Następnego dnia zabraliśmy dzieciaki też w teren lecz pokazywaliśmy się ich, tłumaczyliśmy z naszą drużyną co powinni zrobić gdyby na przykład zostali zaatakowani przez wroga. Dokładnie im pokazaliśmy miejsca w których mogą się ukryć, jak mają wykorzystać swój kamuflaż żeby wróg ich nie zobaczył i takie tam.
No nauki było sporo, lecz i tak często robiliśmy przerwy żeby dzieciaki mogły coś zjeść i się napić.Sam, Tom oraz Julia nie mieli zbyt dużo jedzenia ze sobą, więc odstąpiliśmy im swojego prowiantu gdyż zawsze zabieraliśmy ze sobą więcej i to tez im przekazaliśmy, że lepiej jest się przygotować na wszystko, bo nigdy nic nie wiadomo.
Później przeprowadzaliśmy takie sztuczne ataki, gdyż Derek i nasza drużyna robiła taki atak na nich, a raczej szarżę i musieli szybko podjąć decyzję co mają zrobić w różnych sytuacjach. My byliśmy nieco bardziej na górce, oczywiście w bezpiecznym miejscu i wszystko obserwowaliśmy żeby dzieciaki mogły się wczuć lepiej.
Jeśli byłyby jakieś problemy, czy ktoś by się bardzo bał, po prostu miał nacisnąć czerwony przycisk na urządzeniu które wysyłało sygnał do nas. Wiedziałam że przyjdzie jeszcze czas na samoobronę i wiedziałam że największy problem będzie miał Sam i inni słabsi uczniowie, gdyż no po prostu by się bali że kogoś skrzywdzą, lub że ktoś zrobi im krzywdę.

< Reker? Eric? ;3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz