niedziela, 11 czerwca 2017

Od Sary cd. Kiasa

- Dzięki brat... - westchnęłam słabo, lekko się przeciągając, ale tylko lekko bo wiadomo że rany, lecz zaraz zaczęłam się bardziej przyglądać bratu - Źle wyglądasz... Ile już nie śpisz? Nie chcę żebyś przeze mnie zachorował - westchnęłam słabo jakoś zmuszając się do siadu ale było ciężko i jęczałam z bólu kiedy to robiłam.
- Co Cię boli? - spytał od razu zmartwiony, ignorując moje pytania.
- Wszystko - wyjęczałam kuląc się w pozycji siedzącej.
Brat po mojej odpowiedzi natychmiast wstał i po coś poszedł, a kiedy wrócił, poczułam jak coś mi wstrzykuje... No nie powiem, nienawidziłam igieł, ale mi to pomogło!
- Lepiej? - spytał patrząc na mnie uważnie.
- Uhu... Dzięki brat - westchnęłam w końcu się jakoś prostując - Zjem pod jednym warunkiem - mruknęłam.
- Jaki to warunek? Szantaż? - uśmiechnął się.
- Można tak powiedzieć... Zjem ale najpierw pójdziesz spać, inaczej nic nie tknę nawet przez tygodnie - powiedziałam stanowczo i pewnie.
- Nie marudź siostra - powiedział dla odczepnego.
- No to nic nie zjem - mruknęłam i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej, choć kosztowało mnie to mnóstwo sił.
- Eh... No dobrze dobrze! Tylko się nie obrażaj - westchnął ciężko i położył się na łóżku obok, a ja lekko się uśmiechnęłam pod nosem.
- A teraz śpij - powiedziałam.
- Przecież jest dzień siostra! - zdziwił się.
- Nie ważne... Śpij! - mruknęłam, na co znowu westchnął.
- No dobra, niech Ci będzie - westchnął i zamknął oczy, a ja go obserwowałam uważnie.Po około sześciu minutach zobaczyłam że brat już spał twardo z czego się cieszyłam i zaczęłam jeść śniadanie, bo byłam głodna jak wilk! No a ciasteczka jakie mi przyniósł brat to równie szybko zniknęły co moja porcja śniadania. Później jeszcze chwilę obserwowałam brata, ale spał twardo, więc i ja w końcu zasnęłam.
**
Minęły jakieś dwa tygodnie a moje rany się zagoiły. Brat natomiast spał po tamtym zaśnięciu pięć dni więc był bardzo zmęczony... Udało mi się go wyciągnąć na przejażdżkę więc cieszyłam się że spędzę z bratem troszkę czasu, a Avon wydawał się być spokojny i był czuły na komendy brata.
- Brat ścigniemy się troszkę? - spytałam z nadzieją.
- A dokąd ma być nasz wyścig? - spytał o dziwo zainteresowany.
- No...może do czasu aż konie się zmęczą? To dla zabawy - powiedziałam klepiąc konia po szyi, na co zarżał cicho.
- No dobra! To kiedy ruszamy? - spytał z błyskiem w oku jakiego u brata jeszcze nei widziałam ale się uśmiechnęłam.
- Hm.... Teraz! - krzyknęłam i pogoniłam Figara od razu - Kto ostatni ten zgniłe jajko! - zaśmiałam się do niego.
- Ej! Oszukujesz! - zaśmiał się ale również pogonił Avona, który chętnie ruszył. Od razu najechałam na pierwszą przeszkodę i przeskoczyłam.
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/originals/97/81/68/97816816595aa0b7c080e3d73e3a477b.gif
Kiedy się obróciłam, zobaczyłam że brat też ładnie i płynnie przeskoczył z czego się uśmiechnęłam, bo chyba dobrze się bawił i mnie doganiał! Później jechałam z bratem łeb w łeb ale brat mnie wyprzedził i przeskoczył ładnie kolejną przeszkodę a ja za nim.
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/originals/da/f0/2c/daf02c004d6f40683bfa2d9b2330201a.jpg
- Ładnie brat! - powiedziałam radośnie i znowu go dogoniłam. Później znowu nieco wyprzedziłam brata i tym razem to ja pierwsza przeskoczyłam dwie przeszkody.
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/originals/f6/6c/a3/f66ca3c929a1fe9025f194c648982a3a.jpg
Jechaliśmy dość daleko, ale pamiętaliśmy by nie oddalać się na inne tereny, tylko ścigaliśmy się na naszych, co pewnie dla niektórych było widowiskiem iż się ścigamy ale nie przejmowaliśmy się tym! Po drodze minęliśmy Dana i jego ludzi z zawrotną szybkością i przeskoczyliśmy następną przeszkodę, jadąc ciągle dalej i dalej.

< Kias? ;3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz