niedziela, 11 czerwca 2017

Od Erica cd. Kiary

Dopiero teraz mu się zebrało na przeprosiny?! Jest kurwa o 27 lat za późno! Tyle cierpienia przez własnego brata... To wszystko jest takie nie do pojęcia... nie zrozumiałe... I o co chodzi z tą całą niespodzianką?! Miałem w sobie tyle emocji, że mógłbym cały budynek rozwalić jednym uderzeniem w ścianę, ale od tego czynu powstrzymywał mnie sen, który mocno trzymał mnie w swoich objęciach i nie pozawalał mi się obudzić. Nie miałem pojęcia ile tak mogłem leżeć i nic nie robić, ale kiedy do moich uszu doszedł dźwięk stukania deszczu o parapet stwierdziłem, że nadszedł czas pobudki z koszmarną pogodą. Jeszcze tylko jesiennego deszczu brakowało - mruknąłem w myślach tuląc głowę bardziej w ciepły, gruby koc, którym zapewne przykryła mnie Katrina w tedy kiedy nagle zasnąłem albo straciłem przytomność... Zresztą mniejsza z tym! Czując zapach deszczu zamruczałem cicho niczym kocur po czym powoli otwarłem lewe oko by rozejrzeć się po pokoju. Pusto - pomyślałem słysząc jak stopy mojej ukochanej uderzają o podłogę. Miałem już pogrążać się w dalszym śnie, ale słysząc pukanie do drzwi zmarszczyłem brwi i schowałem się pod kocem przez co usłyszałem cichy śmiech Katrinki, która otworzyła drzwi i chyba ją zatkało.
- Eric to do ciebie - rzekła a ja machnąłem ręką w powietrzu zwijając się bardziej.
- Nie ma mnie w domu - powiedziałem sennie a to poskutkowało kolejnym śmiechem tylko, że ten nie należał do mojej narzeczonej a do rodziców! Nie wiedząc o co chodzi od razu podniosłem się do siadu z kocem na głowie, który odsłaniał mi jedynie twarz i... i... i... zobaczyłem rodziców! Tak Sawowie w własnej osobie weszli do środka i zamknęli za sobą drzwi a ja aż otworzyłem usta nie wiedząc co się dzieje! Byli młodsi i mieli około 48 lat! Pamiętałem ich i to doskonale, lecz przez ten mój szok nie mogłem się ani odezwać ani ruszyć! To o tą niespodziankę ci chodziło?! - pomyślałem a do oczy napłynęły mi łzy szczęścia. Nie wiedziałem czy to w ogóle możliwe i czy przypadkiem to nie jest głupi sen, bo liczyło się tylko, że tu są.
- Eric synku nie płacz - usłyszałem znajomy głos ojca przez co łzy spłynęły mi po policzkach a w tedy też weszła Kiara. Teraz to już był dla mnie taki szok, że nie wytrzymałem i straciłem przytomność przy czym spadłem z łóżka i rozbiłem łeb, ale byłem szczęśliwy i to bardzo! Chce już do nich mówić! Chce się przytulić! Chcę wszystko! Kłębiło się we mnie tyle pozytywnych uczuć, że jakby jednak to był sen miałbym załamanie na kilka dni...
*****
Kiedy zacząłem się budzić słońce nieźle waliło mi po oczach przez co niezadowolony zmarszczyłem nos i zasłoniłem oczy prawą ręką mrucząc pod nosem z niezadowolenia. Nagle poczułem jak ktoś głaszcze mnie po głowie a ten dotyk to ja bym wszędzie normalnie rozpoznał! Szybko otwarłem oczy oraz zamrugałem by poprawić sobie ostrość widzenia i zobaczyłem znowu tatę! Tym razem mój szok był trochę mniejszy dlatego od razu się przytuliłem a on pogłaskał mnie po plecach.
- Tato - powiedziałem szczęśliwy widząc jak mama rozmawia z Kiarą - Myślałem, że nigdy już was nie zobaczę - dodałem szybko.

<Kiara? :3 Jak tam rozmowa z babcią? xd> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz