piątek, 9 czerwca 2017

Od Kiasa cd. Sary

Do ratusza wróciłem koło ósmej rano, gdyż nieźle się na zadupiach zapędziłem i nie miałem pojęcia, że czas aż tak szybko mi leciał! Jak zwykle nic specjalnego tam nie zobaczyłem oprócz zombie... No nie ukrywajmy tego dziadostwa jest pełno i chyba nie ma miejsca gdzie ten "gatunek" nie występuje. Miałem ochotę iść i paść na łóżko z przemęczenia, ale chłopaki wyciągnęły mnie jeszcze na śniadanie. Nie lubię przebywać z tyloma ludźmi mając świadomość, że mnie widzą... To było takie dziwne uczucie, ale musiałem przecież jeść a Alice z Elise pewnie jeszcze spały. Eh... nie było mnie wczoraj w domu - pomyślałem zamykając oczy po czym szybko dokończyłem posiłek i poszedłem do rodziny gdzie spędziłem u nich aż godzinę. Później znowu musiałem wyjść a kiedy nawet jeszcze nie wszedłem do cienia złapał mnie Andrew czyli nauczyciel Sary ze szkoły.
- Kias idź sprawdź co z Sarą - rzekł a ja posłałem mu zdziwione spojrzenie.
- Coś się jej stało? - zaniepokoiłem się i to bardzo.
- Wczoraj wydawała się taka niewyraźna. Niby mówiła, że z konia spadła, ale ja sądzę, że to nie było to - powiedział swoje przypuszczenia a ja skrzyżowałem ręce na piersi ściskając z nerwów mocniej ramiona.
- Sprawdzę to, dzięki Andrew - rzekłem na co skinął głową i odszedł a ja jak torpeda wystartowałem cieniami do pokoju siostry, którego drzwi były zamknięte. Nie ze mną takie numery - pomyślałem wyciągając z kieszeni spodni wsuwkę do włosów Alice. Ciągle jej tego nie mogę zabierać, ale wytrychy są za ciężkie no chyba, że ktoś mi załatwi je w formie kluczyków to będzie lepiej. Pokręciłem trochę wsuwką w zamku drzwi aż w końcu po charakterystycznym kliknięciu nacisnąłem klamkę drzwi i wszedłem do ciemnego pokoju, lecz moje oczy od razu się przystosowały a mój nos został napadnięty przez zapach krwi - Saruś - powiedziałem zmartwiony patrząc na łóżko gdzie leżała siostra, która była strasznie blada a ja już wyczuwałem co się dzieje.
- Kias? - zapytała słabo a ja pociągnąłem kołdrę w górę i zobaczyłem krew! Dużo krwi! Całe łóżko we krwi tak samo jak i ona!
- Idziemy na medyczny! - rzekłem od razu biorąc ją na ręce i nie tracąc ani chwili pobiegłem na medyczny gdzie od razu zajął się nią Edward. Zabrali ja na operacje, bo została postrzelona przez co myślałem, iż z nerwów zaraz zwariuję! Zdenerwowany czekałem aż ją przywiozą a kiedy to nastało cały czas przy niej czuwałem patrząc jak przetacza się jej krew. Ojciec oczywiście też przyszedł, lecz rozmowa nam dzisiaj coś nie szła... Kiedy koło 22 ojciec poszedł sobie po kawę Sara zaczęła się budzić a ja od razu zmartwiony ścisnąłem jej rękę.

<Sara? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz