Tak wreszcie wolność! Miałem już dosyć medycznego, z którego i tak na trochę zawsze potrafiłem się wymknąć, ale była to dosłownie chwila, bo od razu łapali mnie Leon albo Mason i zaprowadzali jak jakiegoś nie słuchającego się dzieciaka z powrotem na oddział. A teraz wolność! W między czasie poznałem też bardziej Filipa i jego przyjaciół czy tam kolegów. Jak się okazało byli to bardzo mili ludzie, którzy uciekli ze swojego obozu by odnaleźć lekarstwo dla siostry chłopaka, bo ojciec Filipa skreślił ją od razu... Nigdy tego nie rozumiałem! Jak własny ojciec może powiedzieć takie słowa?! No jakby moja Elise zachorowała to bym latał jak głupi by jej życie uratować! Wracając do rzeczywistości to właśnie byłem w lesie i skakałem sobie parkurem po drzewach uważnie obserwując teren. Liście jakoś jeszcze się trzymały więc mogłem liczyć na pomoc w maskowaniu się z ich strony. W pewnym momencie zobaczyłem Sarę jak ćwiczy na Figarze woltyżerkę i muszę przyznać, że szło jej świetnie! Przystanąłem i usiadłem na gałęzi przyglądając się jej uważnie co i jak robi. Cóż jak bym tego nigdy nawet nie próbował, bo rady bym nie dał... Ma niesamowity talent - pomyślałem uśmiechając się w jej stronę chodź wiedziałem, że tego nie zobaczy. Kiedy minęło jakieś 20 minut zobaczyłem, iż na przeciwko mnie na gałęzi siedzi też Leon, który również z wielkim zainteresowaniem przyglądał się mojej siostrze więc pewnie mu też to wszystko bardzo się podobało. Nie mam pojęcia ile tak siedzieliśmy, ale kiedy pojawił się tata z Ericem jęknąłem cicho w myślach. Ojciec patrzył z niedowierzaniem na to co robi jego córka, lecz wiedziałem, że go chyba normalnie uduszę jak jej tego zabroni! Boże sam mówi, że nie powinno się nikogo ograniczać a stawia nam przed nosem zakazy... Kiedy Saruś go zobaczyła zdębiała i od razu stanęła siedząc spięta na Figarze. Diablo przekrzywił zdziwiony głowę a koń taty czyli Tancerz cicho zarżał na przywitanie się z ogierem siostry.
- S-saruś - zająknął się a ja wyostrzyłem zmysł słuchu - Obiecaj mi, że będziesz na siebie uważać - dodał po chwili a siostra od razu pokiwała twierdząco głową.
- Obiecuję - rzekła a on się uśmiechnął przymykając nieco oczy.
- Córcia widziałaś gdzieś Kiasa? Chciałbym z nim porozmawiać - zapytał nagle a ja jeszcze bardziej przytuliłem się plecami do kory drzewa.
- Nie pewnie odpoczywa - odpowiedziała mu.
- On? Wątpię zawsze od razu po medycznym szedł gdzieś - odezwał się Eric a ojciec cicho westchnął.
- No nic jakoś z nim pogadam - stwierdził - Uważaj na siebie Saruś - powiedział jeszcze i wraz z przywódcą Śmierci pojechali dalej. Diablo coś się nie słuchał i chciał zawrócić do siostry, ale jakoś Eric dał sobie z nim radę i zniknęli nam z oczu. Kiedy tylko upewniłem się, że już tu nie wrócą zeskoczyłem z drzewa klaszcząc.
- Świetnie siostra! Umiesz świetnie woltyżerkę! Gratuluję - rzekłem z uśmiechem a ona popatrzyła na mnie zdziwiona.
- Kiedy ty tu... - zmrużyła oczy a ja cicho się zaśmiałem.
- Jestem w końcu szpiegiem - stwierdziłem - Siostra słuchaj idę trochę na zadupia, ale ojcu ani mru mru ok? - spytałem krzyżując ręce na piersi.
<Sara? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz