czwartek, 8 czerwca 2017

Od Erica cd. Kiary

Kiedy Kiara wyszła szybko z pomieszczenia ja spojrzałem na mundur, na który patrzyła i zobaczyłem, iż należy do niej i była z tej samej jednostki co tata! No ona to się na prawdę w niego wdała - pomyślałem a łącząc wszystkie fakty wiedziałem co jej ciąży na sercu. Miałem już za nią wychodzić, lecz złapał mnie Alan i chodź zacisnął się bardzo słabo na moim nadgarstku to przystanąłem.
- Znała ją? - spytał a ja skinąłem głową, gdyż to była sprawa Kiaruśki czy chce mu zdradzić swoją tożsamość - Zabierz go! Skoro należał do twojego taty to musi być dla ciebie ważny - dodał a ja się zdziwiłem gdy wyjął go z ramki i od tak mi go podał.
- Dzięki - powiedziałem wdzięcznie czując pod palcami znajomy materiał - Wybacz, ale muszę już iść - westchnąłem a on skinął głową z delikatnym uśmiechem więc od razu wystartowałem szybkim biegiem za niebieskooką, która kierowała się chyba do stajni, lecz zdążyłem złapać ją za ramię i wejść z nią do jakiegoś pustego pokoju gdzie oparłem się plecami o drzwi cały czas trzymając w rękach mundur.
- Zostaw mnie - mruknęła, ale ja stanowczo pokiwałem przecząco głową.
- Karuś posłucha mnie to nie była twoja wina! Nikt nie mógł tego przewidzieć więc się nie zadręczaj, bo twoi przyjaciele tam w niebie się o ciebie martwią. Gdyby ktoś tu był na ciebie zły to nie daliby ci spać a jak widzisz nie nękają cię w koszmarach więc się już tak nie smuć - rzekłem i ją do siebie przytuliłem na co się wzdrygnęła - Będzie dobrze - szepnąłem jej na ucho uśmiechając się lekko - Wracamy do obozu - zadecydowałem na co skinęła głową wzdychając.
*****
Kiedy wyruszaliśmy była godzina piętnasta więc oszacowaliśmy, że koło dziewiętnastej powinniśmy być już w ratuszu. Oczywiście pożegnaliśmy się z założycielami Riders Storm a Kiara dała autograf Sebastianowi, który miał go przekazać Alanowi, gdyż ten miał niedługo urodziny. No czułem się z tym dziwnie tak samo jak ona, ale jakoś nas tam przekonał! A nich się cieszy! Oczywiście zostało tu też kilku lekarzy jak i żołnierzy, którzy mieli wrócić do Śmierci gdy wreszcie wszystko wróci do normy. Żołnierze i szpiedzy ponoć trafili nawet na trop tych co zanieczyścili im zbiorniki wodne więc wszystko kierowało się do szczęśliwego zakończenia tej sytuacji. Jechaliśmy bardzo spokojnie no i troszeczkę przeciągnęła się nasza podróż, bo w ratuszu jednak pojawiliśmy się za piętnaście dwudziesta. Zsiadłem szybko z Diabla, którego poklepałem po szyi i kazałem mu iść do stajni, miałem też już iść do swojej rodziny, ale przybiegł zdyszany żołnierz.
- S-samuel się obudził - powiedział jakoś łapiąc powietrze do płuc a ja zrobiłem oczy jak pięć złoty.
- Co? Jak to? Kiedy? - pytałem zdenerwowany.
- 27 minut temu - mruknął biologiczny brat, który wyłonił się z ratusza. Od razu zmierzył mnie lodowatym wzrokiem a w prawej ręce obracał glocka 19 - Jak zwykle wszystko musiałeś spierdolić - warknął zły.

<Kiara? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz