czwartek, 8 czerwca 2017

Od Kiary cd. Erica

Kiedy tylko usłyszeliśmy raban za drzwiami, przyspieszyliśmy i szybko weszliśmy do środka, ale oczywiście Sebastian nas wyprzedził i od razu podbiegł do szarpiącego się brata, którego przytrzymywał Edward i starał się go jakoś uspokoić, lecz dopiero widok brata go jakoś uspokoił.
- Spokojnie Alan! To nasi sojusznicy, pomagają nam! - powiedział i spojrzał na jego krwawiącą rękę, gdyż w trakcie tej szarpaniny wyrwał sobie kroplówkę i pociekło dość dużo krwi.
- Jacy sojusznicy? - zdziwił się.
- Ludzie z tymi naszywkami - wskazał na nas - Są z obozu Śmierci. Nazwa troszkę straszna ale są przyjaźni! A to - wskazał na duchy - Są ludzie z obozu duchów. Mamy też sojusz z obozem Przemytników oraz Aniołów - wyjaśnił a on po chwili powoli skinął głową, analizując to wszystko.
- Ile spałem? Przepraszam za tą szarpaninę - dodał skruszony.
- Jakieś trzy tygodnie - wyjaśnił lekarz Ridersów, na co westchnął lekko.
- Czuję się troszkę lepiej - powiedział i zaraz odwrócił głowę w moją stronę, gdyż opatrywałam mu na szybko rękę z której wyrwał sobie kroplówkę i podłączałam ją w inne miejsce.
- Śmierć podaje nam lekarstwa na tą chorobę... To ponoć przez zakażoną wodę! Ktoś nam zanieczyścił zbiorniki - westchnął i usiadł, bo chyba zakręciło mu się w głowie.
- Kto nam mógł zanieczyścić zbiorniki? Przecież naszych wrogów zostawiliśmy daleko w Canadzie! - powiedział słabo.
- Nie mam pojęcia - znowu westchnął, ale tym razem musiał go przytrzymać wujek, bo inaczej zaliczył glebę z łóżka na twarz.
- Nam też ostatnio ktoś chciał majstrować przy zbiornikach - odezwałam się podając zastrzyk przeciwbólowy Alanowi. - Może to Ci sami? - zasugerowałam wujkowi.
- Możliwe... Nie można tego wykluczyć! Jednak trzeba ich znaleźć bo nigdy nie wiadomo, co jeszcze może im strzelić do głów! Chcieli osłabić obóz i go zaatakować, lecz sojusz z nami im to pokrzyżował, bo na pewno by zaatakowali, gdyby choroba się rozprzestrzeniała coraz bardziej - wyjaśnił, a założyciele Ridersów skinęli głowami na znak iż rozumieją sytuację.
- Dlaczego zawędrowaliście tu z aż tak daleka? - spytałam.
- Zostaliśmy zmuszeni - powiedział smutno Sebastian.
- Jak to? Dlaczego? - dopytywał wujek.
- Jeden z tamtejszych obozów, był wrogo do nas nastawiony i chcieli nas zaatakować bez powodu... Byli silniejsi od nas, a my słabsi więc postanowiliśmy uciec, gdyż nie chcieliśmy narażać ludzi, a poza tym nie mieliśmy wtedy za wiele broni, a oni mieli cały arsenał... - wytłumaczył Alan.

< Eric? ;3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz