- Pogadasz z nim? Masz te tam kobiece moce - szepnął mi na ucho, a ja się skrzywiłam słysząc takie bzdety.
- Gdybym była mokra to też by się mnie bał - westchnęłam - Pewnie jego rodzinę spotkało coś strasznego, dlatego się boi - dodałam.
- Skąd wiesz? - zdziwił się.
- Kobieca intuicja - mruknęłam, na co przewrócił oczami jak baran.
- To zajmiesz się tym? - spytał.
- Spróbuję ale nic nie obiecuję... On jest przerażony, a każdego obcego będzie teraz uważał za zagrożenie - wytłumaczyłam.
- Działaj - powiedział spokojnie i nakrył się bardziej kocem
- Panie Saw, ma pan jeszcze dwa koce w torbach, zawsze są zapasowe... Przynajmniej były w Duchach ale nadal je przy sobie mamy - westchnęłam i skierowałam się spokojnym krokiem w stronę przerażonego chłopca. Uklękłam przy nim a on słysząc coś zbliżającego się do niego, albo kogoś zatrząsł się bardziej.
- Spokojnie mały, nikt nie zrobi Ci krzywdy, nie bój się! - powiedziałam łagodnie - Gdybyśmy chcieli Cię skrzywdzić to zrobiliśmy by to już dawno, a jak widzisz nie bijemy Cię... Nie krzyczymy... - wymieniałam spokojnie, patrząc na niego, jak ukrywa się pod kocem, lecz widziałam że wyjrzał lekko za koca i ukazał swoje zielone, przerażone ślepia nieco.
- Widzisz? Nie jestem groźna.... Jestem Kiara a Ty? - spytałam spokojnie.
- N-nic-ck... - wyjąkał jakoś.
- Nick... Bardzo ładnie! - powiedziałam nadal spokojnie i nie za głośno - Co się stało? Gdzie Twoi rodzice? Nie powinieneś chodzić sam... - powiedziałam z lekkim zmartwieniem, a jemu po policzkach spłynęły łzy.
- Z-zab-bil-li ich... - wyłkał jakoś, a mnie się zrobiło przykro.
- Jesteś pewien? - dopytałam - Może Ci się wydawało? - zasugerowałam a on pokręcił stanowczo przecząco głową.
- Dostali w głowy i serca - powiedział jakoś normalnym głosem, lecz zaraz znowu zaczął płakać.
- Przykro mi... ale teraz nikt Ci już nie zrobi krzywdy! Masz szczęście, bo na trafiłeś na obóz dobrych ludzi... Pomożemy Ci! Nie bój się... Bardzo Ci zimno? - spytałam łagodnie, a on skinął głową i uważnie mi się przyglądał.
- W takim razie pójdę po drugi, a Ty tu zostań dobrze? Zaraz po Ciebie wrócę, tylko pójdę po drugi koc - wyjaśniłam, a on po chwili namysłu skinął głową. Wycofałam się ostrożnie do swojego konia i wyciągnęłam jeszcze dwa koce, jeden podałam wujkowi, a z drugim podeszłam do chłopca, który znowu lekko się przestraszył, bo zapewne myślał że coś knuję...
- Nie bój się! Przykryję Cię teraz drugim kocem dobrze? - spytałam i chwilę poczekałam, aż w końcu się zgodził, ale śledził każdy mój ruch bardzo uważne - Cieplej Ci? - spytałam spokojnie.
- Uhu... - odpowiedział mruknięciem i widziałam że jest bardzo zmęczony i wyziębiony, no a o niedożywieniu to lepie już chyba nie wspominać...
- Tamten konik, co uciekł należał do Ciebie? - spytałam znowu spokojnie, dobrze go przykrywając, a on wtulał się w grube koce.
- Sztorm należał do taty... Kazał mi uciekać - powiedział, a łza znowu spłynęła po jego policzku.
- Nie płacz Nic! Będzie dobrze, zobaczysz! Zabierzemy Cię teraz w bezpieczne miejsce dobrze? A Sztorma tez się później znajdzie i przyprowadzi go do ciepłej stajni gdzie będzie mieć jedzonko i picie dobrze? - spytałam, a on popatrzył tymi swoimi zielonymi oczami zdziwiony, ale skinął głową.
- N-nie m-mam siły w-wstać... - wyjąkał znowu.
- Spokojnie to ze zmęczenia - powiedziałam - Wezmę Cię teraz na ręce dobrze? - spytałam i nie czekając na jego odpowiedź, wzięłam go na ręce - Tego pana się nie bój, bo to dobry człowiek, tylko wygląda groźnie, a tak naprawdę to taki duży pluszowy miś - dodałam, a chłopczyk spojrzał na wujka badawczo, ale i ze strachem.
< Eric? ;3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz