sobota, 10 czerwca 2017

Od Erica cd. Kiary

No i spadliśmy! Super po prostu! Na szczęście zdążyłem się jakoś uwolnić ze strzemion przez co chyba jeszcze tak samo jak Diablo żyjemy. Dzięki Bogu umiałem pływać dlatego nie groziło mi utonięcie. Miałem już płynąć do brzegu, gdyż woda była zimna jak cholera, lecz widząc tego chłopca jak się topi nie miałem serca zostawić go na pewną śmierć więc nie zastanawiając się zacząłem płynąć w jego stronę. No po raz pierwszy to wrzucanie do wody mi jakoś pomogło - pomyślałem i złapałem dzieciaka za bluzkę. Na szczęście wystraszył się na tyle, iż nawet nie próbował się szarpać tylko czekał biernie aż wyciągnę go na brzeg. Diablo nie był nawet w małym stopniu zadowolony z takiego "finału" więc nie zdziwię się jak to konisko focha strzeli!
Kiedy tylko znaleźliśmy się na brzegu i położyłem na zielonej trawie uciekiniera ten zaczął przestraszony czołgać się w stronę lasu, ale nie pozwoliłem mu na to już po trzech sekundach, gdyż przytrzymałem go za jego chude nadgarstki przez co do jego zielonych oczu zaczęły napływać łzy. Nie miał na ubraniu żadnych naszywek obozowych więc musiał być tym z zewnątrz...
- Spokojnie nie zrobię ci krzywdy - starałem się go uspokoić, ale ten był na tyle przerażony, że zwinął się w kulkę i zaczął drżeć. Bał się mnie i to było bardzo, ale to bardzo widoczne dlatego postanowiłem odpuścić rozmowę i zacząłem go pilnować by nie uciekł... Nagle zawiał wiatr a moje mokre ubranie podwoiło efekt zimna przez co mimowolnie zadrżałem oraz potarłem dłońmi swoje ramiona chodź to i tak nic nie dało. Koce są przemoczone więc się nie przydadzą - pomyślałem drapiąc się z tyłu głowy Oby Kiara nas znalazła - dodałem jeszcze cały czas obserwując przestraszone dziecko, które mocno zaciskało oczy nie chcąc nawet na mnie spojrzeć. Przez tą całą sytuację kompletnie zapomniałem o tym, że jednak jest ze mnie Saw a nie Helsing przez co ta radość jakoś uleciała zapomniana. Kiedy tylko minęło piętnaście minut po których nieźle zmarzliśmy przyjechała Kiaruśka, która od razu rzuciła mi koc, którym się nakryłem a drugim chłopca, który nie wiedząc o co chodzi wystraszył się jeszcze bardziej, ale nie odtrącił koca tylko się w niego wtulił.
- Z-zost-t-tawcie m-n-ie - wyjąkał jakoś mały.
- Chcemy ci pomóc! Nie zrobimy ci krzywdy - rzekłem a on zadrżał i zanurkował pod kocem nie pokazując się nam w ogóle więc odciągnąłem Kiarę na bok - Pogadasz z nim? Masz te tam kobiece moce - szepnąłem jej na ucho cały czas obserwując dzieciaka.

<Kiara? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz