piątek, 9 czerwca 2017

Od Erica cd. Kiary

Tak Samuel trafił w mój czuły punkt jeśli chodzi o rodzinę Helsingów... Zawsze zastanawiałem się czego mi brakowało, że Rick się tak nade mną wyżywał a Samuel był dla niego ukochanym synusiem. No czasami zdarzyło się, że i on oberwał, ale było to bardzo słabo a ja nawet nie mogłem tego porównać z tym co on mi robił. Nikt nie mógł nawiązać ze mną kontaktu oprócz Kiary, która jakoś swoją obecnością i przytuleniem mi pomogła a potem uśpienie... Nigdy nie lubiłem być w śpiączce, ale teraz może to i lepiej? I tak nie mam ochoty na jedzenie, picie czy też spanie, bo siedziałbym nadal na fotelu gapiąc się godzinami w jeden punkt na ścianie i bym o tym wszystkim myślał. Koszmary chodź chciały mnie dopaść to nie mogły więc siedziałem w swojej ciemnej pustce z kolanami podciągniętymi pod brodę. Podali mi złoty pył? - pomyślałem patrząc się przed siebie w mrok. Byłem tutaj sam, ale nawet tutaj moja dusza była niespokojna. Miał już nigdy nie wyjść ze śpiączki - powiedziałem do siebie w myślach nie rozumiejąc całej sytuacji. Samuel zapadł w nią w pierwszych miesiącach apokalipsy, bo zadarł z niewłaściwymi ludźmi, ale czego się po nim spodziewać? Niby pan wieli gangster, lecz boi się zwykłego klapsa na tyłek... Nie mam pojęcia ile tu siedziałem, lecz kiedy w końcu się obudziłem przywitało mnie światło wpadające do pokoju przez uchylone okno. Z tego co się zorientowałem byłem w swojej sypialni, ale się tym nie przejąłem tylko wbiłem wzrok w sufit, który wydał się dzisiaj bardzo interesujący.
- Eric - usłyszałem swoje imię wypowiedziane przez ukochaną, ale nie potrafiłem na nie zareagować. Poczułem jak głaszcze mnie uspokajająco po głowie przez co wbiłem wzrok w kołdrę. Słyszałem, że chciała już coś dodać, ale wyprzedził ją krzyk, który mnie zainteresował dlatego spojrzałem na okno. Czyżby kara cię wreszcie dopadła? - zapytałem sam siebie i gdybym miał ogon to pewnie machałbym nim z zainteresowania. Nagle Katrinka podsunęła mi pod nos kanapki z serem i pomidorem, lecz ja się nimi ani trochę nie zainteresowałem - Ericuś zjedz coś - powiedziała, ale ja znowu wróciłem do swojej ściany zakrywając się aż po samą szyję kołdrą.
*****
Przeleżałem tak aż dwa dni reagując tylko na krzyki Samuela, które interesowały mnie najbardziej. Nie miałem kontaktu z resztą świata... Katrina ciągle przy mnie była a Edward przychodził co jakiś czas by coś mi tam wstrzyknąć. Oczywiście pojawiał się też Robert, który też nic nie mógł zrobić. Kiedy pewnej nocy wszystko ucichło a ja nie wiadomo czemu zostałem sam chciałem iść do Kiary. Nie wiedząc czemu jakbym wyczuwał gdzie się znajduje! Po prostu szedłem na ślepo aż w końcu trafiłem do pokoju gdzie zobaczyłem siostrzenicę całą we krwi jak śpi twardo na łóżku. Zabiłaś go? - zapytałem siadając obok na łóżku i ie brzydząc się krwią przykryłem ją by nie zmarzła. Dobrze zrobiłaś, mam nadzieję, że cierpiał i to bardzo - dodałem patrząc jak śpi.
*****
Kiedy wybiła godzina 14 niebieskooka zaczęła się budzić a mnie chyba szukano, bo ratusz był jakiś niespokojny... Kiaruśka zaczęła mruczeć jak kot a gdy w końcu otworzyła oczy uśmiechnąłem się do niej.
- Dzień dobry, wyspałaś się? - zapytałem używając wreszcie swojego głosu, który z początku był troszkę zduszony, ale jakoś się naprawił - Dziękuję, że obroniłaś mnie przed Samuelem... - dodałem kładąc jej rękę na głowie - W szafie masz mundur na zmianę, dziękuję jeszcze raz jesteś najlepsza - rzekłem jeszcze i ja do siebie przytuliłem.

<Kiara? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz