czwartek, 1 czerwca 2017

Od Aikena cd. Reker'a

Nie ważne, jak bardzo byłem przerażony, wiedziałem, że nie mogę tego po sobie pokazywać. Wtedy zawsze jest jeszcze gorzej. Nie można pokazywać takich emocji będąc przy wrogu, mama tak mówiła. Zawsze się starałem, ale zwykle mi się nie udawało. Może dzisiaj będzie ten wielki, pierwszy raz? Wolałbym zginąć mając odważną minę, niż szerokie ze strachu oczy i trzęsąc się. W końcu wyszedłem z obozu aby pokazać, że jestem pomocny i odważny, nie mogę tutaj zginąć w taki sposób. W ogóle nie mogę zginąć. Muszę coś zrobić. Członkowie obozu Przemytników na pewno będą mnie szukać, może nawet już szukają. A może… może nie. W końcu, tak jak już wcześniej stwierdziłem naprawdę niejeden raz, oni nie potrzebują takiego dziecka jak ja. Lecz gdybym wydostał się z tej ‘’pułapki’’, mógłbym im opowiedzieć co się stało i może wtedy stwierdziliby, że jednak jestem w czymś dobry? Tylko jak miałbym uciec przed kimś dorosłym z bronią i psem? Największym psem, jakiego kiedykolwiek widziałem…
Ten właśnie zaczął szczekać i stawał się wyraźnie coraz bardziej agresywny, więc chwyciłem Echo jeszcze mocniej. Nie mogłem pozwolić na to, żeby mi się wyrwała. Dobrze, dobrze, uspokój się… Popatrzyłem na nieznanego mężczyznę groźnym wzrokiem. Przynajmniej starałem się, żeby był groźny. Za nic nie można pokazywać słabości, nigdy… Starałem się powstrzymać drżenie albo chociaż je ukryć, niestety na nic. Ale muszę być silny.
- N… - chciałem się odezwać, ale gdy wypowiedziałem jedną literę jakby chwilowo zabrakło mi głosu. – Nie powiem ci… Nie wiem kim jesteś i… i co tutaj robisz? – powiedziałem wreszcie, z każdym słowem mój głos brzmiał coraz pewniej. Dam sobie radę, tak… Dam sobie radę… Mogę to zrobić, naprawdę mogę wydostać się z tej ‘’pułapki’’. Przeżyję i ja, i Echo. Poczekamy na odpowiedni moment i jeśli trzeba będzie, uciekniemy, tak…
Ten pies był tak duży i wyglądał na ogromnie silnego. Jakby jednym ugryzieniem mógł… zabić. Zwłaszcza moją Echo, bo ona jest jeszcze mniejsza ode mnie. Ale ja nie pozwolę żadnemu psu, człowiekowi, zombie ani nikomu innemu ją skrzywdzić, o nie, nawet gdybym miał sam stracić życie! Zawsze kochałem zwierzęta, ale patrzenie na tego psa sprawiło, że miałem ochotę od razu uciec od niego jak najdalej. Wyglądał na takiego agresywnego, kojarzył mi się z samymi zombie… czemu? Zwierzęta nie są jak zombie, wszystkie zwierzęta, które znałem, były dobre. Czy to dlatego, że ten pies jest taki duży? Może to normalne, tylko ja o tym nie wiem, bo po raz pierwszy widzę takiego psa?
A ten mężczyzna miał broń, a rzeczą, która dodawała mu strasznego wyglądu, była ta maska na twarzy. Po co ją założył? Po co chciał ukryć swoją twarz? Może to dlatego, że jest tak wielkim wrogiem Przemytników, że nie może pozwolić na to, by ktoś go rozpoznał? A ja go tutaj spotkałem i stoję tuż przed nim, a zaraz pewnie zostanę zastrzelony? W jednym momencie w mojej głowie było tyle pytań i myśli, że zapomniałem już o swojej groźnej minie i zacząłem trząść się jeszcze bardziej.
- Dlaczego… twoja twarz jest zasłonięta? – zapytałem ciszej, nie odrywając od niego wzroku ani na sekundę. Po chwili zdałem sobie sprawę, że może nie powinienem był zadawać tego pytania. Powinienem zastanawiać się nad planem ucieczki, a nie takimi rzeczami! Ale wciąż nie mogłem się ruszyć. Przynajmniej Echo przestała już tak bardzo szczekać.

< Reker? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz