Nie mogłam uwierzyć że znowu będę walczyć! Nawet nie pomyślałam że jeszcze kiedyś będę znowu szermierką. Od czasu śmierci przyjaciela nie tknęłam szabli... Za każdym razem, kiedy chciałam wziąć do ręki szablę, drżała mi i nie potrafiłam jej utrzymać, a teraz walczę z wujkiem zaciekły pojedynek! Czułam niesamowitą radość i w sumie w końcu poczułam że żyję, bo zawsze gdy widziałam swoją katanę, to jakoś czułam taką dziwną pustkę w sercu...
Brakowało mi Zacka, bo był dla mnie jak starszy brat! Zawsze mi pomagał i chętnie spędzaliśmy ze sobą czas, a kiedy go wtedy zabrakło, poczułam się jakby pewna część mnie umarła... Teraz, kiedy Zack przyszedł do mnie poczułam że pewna blokada została zniesiona, a walka z wujkiem sprawiła że poczułam jak ta część co we mnie "umarła", odżywa się na nowo i czułam niesamowitą radość!
Walka była zaciekła, ale żadne z nas się nie poddawało i z kolejnym z tyknięciem szabli, czułam taką niesamowitą radość, że chciało mi się skakać z radości! W końcu kiedy mieliśmy zaczynać kolejną rundę, nagle zobaczyliśmy Roberta, który nie wyglądał za dobrze... Wujek posłał mi szybkie spojrzenie i wybiegliśmy za nim, by przypadkiem nie zrobił sobie krzywdy, bo coś czułam że on też cierpiał z powodu śmierci przyjaciela wujka Erica.
Biegliśmy krętymi i licznymi korytarzami, próbując go znaleźć. Nie było to łatwe bo musiałam sobie przypomnieć wszystkie korytarze, gdyż przeważnie chodziłam tylko po tych do stołówki, pokoju, gabinetu czy do swojej prawe ręki, czyli Ramona. Skierowaliśmy się biegiem do pokoju Roberta, jaki został mu przydzielony u nas w smokach. Drzwi były oznaczone znakiem gangu wujka na czerwono, gdyż Smoki zawsze wolały oznaczać ewentualnych ludzi którzy do nas przyjeżdżali w "odwiedziny", ale właściwie to Anarchy były pierwszymi gośćmi, bo nigdy nie pozwalaliśmy by inne dziadostwo wkraczało do nas....
Wparowaliśmy do pokoju Roberta, gdzie zobaczyliśmy go pod kołdrą jak się trzęsie i chyba płakał... Powiem wam że zgłupiałam i nie wiedziałam czy mam zostać, czy może sobie pójść, bo w końcu byłam dla Roberta w sumie obcą osobą, a wujek Eric był jego przyjacielem, więc mógł mieć jakieś opory w powiedzeniu co go boli i w ogóle. Owszem ja też bardzo cierpiałam z powodu utraty przyjaciela, lecz mimo wszystko poczułam że powinnam się wycofać, więc posłałam krótkie spojrzenie wujkowi i wyszłam z pokoju, zostawiając ich samych.
< Eric? ;3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz