Derek i reszta też im powiedzieli co tutaj robili, z kim walczyliśmy w tym miejscu, oraz powiedzieliśmy im co zrobiliśmy, dlaczego i jak w takiej sytuacji. Słuchały nas uważnie oraz rozglądały się po niezbyt przyjaznym miejscu do walki, gdyż mało tu było miejsca by się ukryć i do dobrze! Później dzieciaki sobie zrobiły przerwę na zjedzenie czegoś, oraz napicie się, bo słońce znowu zaczęło przygrzewać niestety dość mocno!
Derek przez ten czas sprawdził co z Rekerem, bo zasnął biedak z wycieńczenia... Wiedziałam że muszę go zaprowadzić na medyczny, więc kiedy dzieciaki skończyły jeść, powiedziałam żeby się zbierały. Przyjaciel w tym czasie przyprowadził Rekera, który nadal był nieco blady, lecz chyba troszkę sobie odpoczął! W końcu opuściliśmy tereny Duchów i wracaliśmy spokojnym stępem, więc dzieciaki rozglądały się zaciekawione po tych terenach, gdyż pewnie nigdy nie zapuszczali się aż tak daleko! W pewnym momencie zauważyliśmy Tajfuna! Często uciekał ze stajni i nikt go nie chciał, choć miał wspaniały charakter, tylko jakoś nie miał szczęścia... Często uciekał, bo nudziło mu się w boksie.

- Tajfun, co tu robisz? - spytał Reker, na co on tylko przekrzywił ucho, a jego oczy wyrażały ciekawość, ale i też lekki smutek.
- Co to za koń? - spytały młodziki.
- Tajfun to dobry koń, ale do tej pory nie znalazł żadnego właściciela, przez co często ucieka, bo mu się nudzi, a poza tym, to on też odczuwa smutek ze nikt go nie chce... - westchnęłam i wyjęłam kostki cukru z kieszeni - Chodź Tajfun! - powiedziałam, na co podszedł i zjadł wszystkie kostki cukru z mojej ręki.
< Reker? ;3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz