niedziela, 23 kwietnia 2017

Od Erica cd. Kiary

- No to skoro pogodzeni czas na wycieczkę po terenach - zaśmiałem się szturchając lekko Lorda swoją prawą nogą na co mruknął, lecz podniósł się z siadu do pozycji stojącej - Rafa idź się rozpakować a ja pójdę po Roberta... Za dziesięć minut widzę cię na dole Kiara - dodałem szybko i wraz z psem opuściliśmy jej pokój a potem i korytarz zaczynając poszukiwania przyjaciela, który pewnie łaził gdzieś z Ramonem. Mając przy sobie Lorda nawet szybko poszło, gdyż psiak znał jego zapach i łatwo go wyniuchał! Robert od razu zgodził się na pokazanie terenów sypiąc jak zawsze żartem wiążącym się z biurem podróży, ale nie zwróciłem na to większej uwagi i zacząłem iść na dół czyli tam gdzie miałem spotkać się z Kiarą, która czekała na mnie lekko spięta co doskonale niestety albo i stety zauważyłem i zrozumiałem, lecz wydawać by się mogło, iż przy Hrabi była jakoś pewniejsza! Psiaki nie chciały się od nas odczepić myśląc, że znowu zostaną same dlatego pozwoliliśmy im z nami jechać. W kryjówce na szczęście drugie wyjście i nie musieliśmy łazić znowu po tamtych ciemnościach! Weszliśmy do stajni, która była zakamuflowana w jakiejś ala jaskini i to właśnie przez nią dało się tylko wyjść na świeże powietrze. Diablowi chyba coś tutaj nie pasowało, gdyż był lekko niezadowolony... Co do luksusów się przywykło? - zażartowałem drapiąc go za uchem na co przymknął oczy rżąc cicho. Na szczęście nie przeszkadzała mu obecność Lorda i Hrabi więc chyba jednak czaił, że psy są dobre! Szybko osiodłaliśmy swoje wierzchowce oraz wyruszyliśmy przed siebie w malownicze tereny naszego stanu, o których Bóg zapomniał i wszystko zarosło w cholerę! Było tu dużo polan, lasów jak i starych zniszczonych budynków... znalazły się też trzy zbiorniki wodne, które trzeba będzie oczyścić, ale jak się dowiedziałem Ramon ma pokazać Robertowi skąd gang może czerpać sprawdzoną wodę. Na głód raczej nie pomrzemy, bo dużo jedzenia przywieźli z Arizony, która pewnie teraz świeci pustkami... W sumie to żal było mi trochę swoich starych terenów gdzie rządziliśmy w pierun, ale wolałem mieć wszystkich przy sobie! Tak było lepiej o wiele, wiele lepiej...
Jeździliśmy jeszcze jakiś czas rozglądając się dookoła aż nagle psy się zatrzymały nastawiając uszu oraz pufając parę razy co oznaczało, że ktoś tutaj oprócz nas jest więc i my zatrzymaliśmy wierzchowce a czujność wzrosła nam i to bardzo! Nagle usłyszeliśmy ciche śmiechy i charakterystyczne pryskanie spreju więc już wiedziałem co i jak. Podjechaliśmy cicho do jednego z budynków gdzie zobaczyliśmy trójkę dzieciaków z mojego gangu robiącą grafiti na jednym z budynków. Mieli około szesnaście lat i gdy nas zobaczyli zdębieli oraz szybko zwiali w strachu, że zaraz na nich na krzyczę, że bazgrają bez mojego pozwolenia, ale ja zły nie byłem a Lord i Hrabia zaczęli za nimi biec pewnie chcąc ich przyprowadzić. W tym czasie przyjrzałem się dokładnie dziełu naszych artystów, które chyba było skończone...
Oczywiście znajdował się też nasz znak, żeby inni wiedzieli co kto i jak. Powiem szczerze, że nawet mi się podobało! Uśmiechnąłem się pod nosem oraz zsiadłem z konia.
- I co o tym sądzicie? - zaśmiałem się - Artyści - dodałem rozbawiony zaistniałą sytuacją.

<Kiara? :3 Artyści xd> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz