środa, 26 kwietnia 2017

Od Kiary cd. Erica

- Zack... - szepnęłam a do oczu naszły mi łzy szczęścia i bólu jednocześnie, ale się cofnęłam kilka kroków spuszczając wzrok. Zawsze obwiniałam się o jego śmierć, gdyż gdybym wtedy szybciej wyszłam z pracy, a mogłam to zrobić, to by do tego nie doszło!
- Oj Kiara, kiara, kiara... A ty dalej swoje! - powiedział lekko rozbawiony.
- Przepraszam... - szepnęłam cicho - Przepraszam że Ci nie pomogłam i Cię nie ochroniłam... - powiedziałam załamana.
- Kiara! Nigdy nawet nie powinnaś myśleć że to Twoja wina! Tego nikt nie mógł przewidzieć... Stało się i już! Nie możesz ciągle się oglądać za siebie przecież wiesz! Pamiętasz jaka jest zasada wojowników Bushidō? - spytał.
- Tak pamiętam... - westchnęłam - Przecież inaczej bym nie miała katany! - dodałam z lekka oburzona, na co się uśmiechnął.
- Oj tam! Nie marudź! - zaśmiał się.
- Już zapomniałam jaki potrafisz być denerwujący i irytujący... - mruknęłam, na co się jeszcze bardziej zaśmiał.
- Ale przyznasz że mam swój urok! - powiedział rozbawiony robiąc dziwną minę w której pokazał wszystkie zęby, a ja w końcu parsknęłam śmiechem.
- Jesteś niemożliwy Zack! - powiedziałam wycierając z oczu łzy.
- Oj tam! - powiedział znowu machając niedbale ręką, wciąż się szczerząc jak głupi do sera - Masz mi tam wrócić do szermierki i do walki kataną, bo normalne będę Cię po nocach straszył! - powiedział machając na mnie palcem, jakby mówił do dziecka.
- Dzięki za tego palca Zack... - powiedziałam ni to rozbawiona, ni to zirytowana.
- Znowu robisz tą swoją minkę - powiedział chytrze się uśmiechając.
- Nie prawda! - prawie krzyknęłam.
- Znowu to robisz! - powiedział ponownie wskazując na mnie palcem, na co załamałam ręce i spojrzałam w górę jakbym patrzyła w niebo z bezsilności.
- Baran... - mruknęłam i zrobiłam minę naburmuszonego dziecka.
- Ale Twój baran! - zaśmiał się - W końcu jakoś się zostało przywódczynią gangu nie? - spytał się mnie rozbawiony, unosząc charakterystycznie brwi do góry.
- Eh... Nic mi nie mów! - westchnęłam ciężko.
- Nie narzekaj i nie mrucz! Dobrze prowadzisz gang, więc nie miaucz ciągle, bo to się robi nudne Kiarusiuniu! - zaśmiał się - Ocho... Czas nam się kończy! Pamiętaj, nie oglądaj się za siebie, postępuj godnie jak do tej pory i żyj pełnią życia! Inaczej nakopię Ci do tyłka, a z tym straszeniem to nie żartuję! - zaśmiał się ponownie i zniknął, a ja się obudziłam w swoim pokoju równo z wujkiem.
- To co idziemy na tą szermierkę? - zaśmiał się wujek.
- Z Twoimi rękami?! - spytałam z niedowierzaniem, na co machnął ręką jak mój ukochany.
- Dam radę! No chyba że się boisz... - spytał robiąc niewinną minkę. 
- Polegniesz wujaszku! - powiedziałam chytrze się uśmiechając.

< Eric? ;3 jedziem z tym śledziem! xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz