Kiedy Tija uciekła ze względu na taką liczbę osób zdenerwowałem się i to nie na żarty! Jej wzrok nie wrócił jeszcze do normy więc bałem się, iż może przypadkiem zrobić sobie krzywdę czego za żadne skarby świata nie chciałem. Sprawdzałem niemal wszystkie korytarze aż w końcu wleciałem na Kiasa, którego od razu przycisnąłem do ściany na co przekręcił niczym pies łeb, ale widać było, że też lekko się wystraszył, gdyż nie wiedział zapewne co się stało.
- Gdzie Tija? - zapytałem w miarę opanowany cały czas go nie puszczając.
- W stajni... siedzi w jednym z boksów - odpowiedział spokojnie na co go puściłem i nie tracąc więcej czasu ruszyłem do stajni wymijając przy tym w rekordowym tempie ludzi na korytarzu. No na coś się to wojsko przydało - westchnąłem w myślach przeskakując nad niskim murkiem.
Już po chwili zacząłem szukać siostrzenicy w pustych boksach. Chodź z początku nie mogłem jej znaleźć to nie poddawałem się i w końcu ją znalazłem! Drżała skulona w ciemnym kącie na co łamało mi się serce więc podbiegłem do niej oraz ją do siebie przytuliłem na co się wzdrygnęła, lecz widząc, że to ja nie protestowała tylko jeszcze bardziej się we mnie wtuliła szukając zapewne bezpieczeństwa czym się nie dziwiłem i czekałem w ciszy aż się uspokoi co nastąpiło po około piętnastu minutach.
- Już spokojnie Tijko... jestem tutaj i nikt ci krzywdy nie zrobi! - rzekłem głaszcząc ją oraz sięgając po chwili do kieszeni spodni, z której wyjąłem swoje okulary przeciwsłoneczne, które jej założyłem a ona posłała mi zdziwione spojrzenie - Twoje oczy są jeszcze wrażliwe na świtało więc lepiej je noś! W tedy źródła światła nie będą już dla ciebie takimi wrogami - uśmiechnąłem się do niej oraz pomogłem wstać, ale nie pociągnąłem jej w stronę pokoju tylko w głąb stajni co ją trochę przeraziło, bo jak zwykle wszystkie końskie łby się nami zainteresowały, lecz siostrzenica nie bała się zbytnio gdy miałem ją blisko siebie co mnie cieszyło, ponieważ w ten sposób uznałem, iż mi ufa. Kiedy doszliśmy do boksu Diabla z radością stwierdziłem, że Arao jest na swoim miejscu. - Tijko będę cię uczył na tym ogierze jazdy konnej! Nathana też zabierzemy! Nic się nie bój jest bardzo łagodny i nie zrobi ci krzywdy! Pogłaszczesz go? - zapytałem spokojnie wskazując na ogiera palcem.
<Tija? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz