wtorek, 25 kwietnia 2017

Od Erica cd. Kiary

Piekło mnie jak cholera! Tym to chleba raczej nie krój, bo zamiast pieczywa utniesz se palce! Słuchałem uważnie przeżycia Kiary i na prawdę było mi żal jej jak i tego Zacka... Zginął podobnie jak Artem, gdyż jego też zaatakował gang a ja się spóźniłem dlatego to moja wina! Widząc jak Kiara ociera łzy przytuliłem ją do siebie mocno na co chwilowo się spięła, ale nie odtrąciła mnie co mnie ucieszyło. Spojrzałem przygnębionym wzrokiem na pokrowiec szabli, która podniosłem drżącymi rękami prawie po raz kolejny upuszczając go na podłogę co lekko zdziwiło siostrzenice, która cały czas uważnie mnie obserwowała. Powoli odpiąłem zamek pokrowca oraz jakoś chwyciłem za rękojeść, ale dłoń drżała mi na tyle, iż nie mogłem utrzymać szabli bez trzęsienia nią. Kiedy uznałem, że Kiara się już przyjrzała puściłem ją a ona upadła z brzdękiem na podłogę.
- Ta szabla to prezent od mojego przyjaciela Artema Moona... Był członkiem gangu i traktowałem go jak starszego brata, w sumie różniło nas tylko sześć lat więc aż taki stary to on nie był... - rzekłem uśmiechając się delikatnie, lecz widząc przed oczami jego twarz automatycznie do oczu napłynęły mi łzy, które jeszcze jakoś blokowałem - Również był wspaniałym wojownikiem, który nie bał się mnie czy innych obronić, był też prawdomówny i nie śmiał skłamać w stosunku do ludzi z mojego gangu jak i mnie... To dzięki niemu głównie opanowałem szermierkę, gdyż ćwiczyliśmy codziennie po kilka razy a w dzień swojej śmierci dał mi właśnie tą szablę. Cieszyłem się strasznie, bo nigdy nikt mi akurat nic do szermierstwa nie dał! Tamtego dnia mieliśmy iść na specjalną salę do szermierki, ale ja się spóźniłem i dopadł go inny gang. Zadali mu tyle ran, że nie byłem w stanie mu pomóc więc skonał mi na rękach uśmiechając się szeroko cicho się śmiejąc... powiedział też, że kiedyś jeszcze z nim zawalczę... Nie tykałem szermierki od czasu jego śmierci, gdyż nie potrafię utrzymać już szabli w dłoni, bo ciągle widzę go przed oczami jak mnie uczy albo umiera a ja nie mogę nic z tym zrobić! Uwielbiam ten sport, ale ja już nie potrafię! Wiem co i jak, ale co ze mnie za szermierz skoro broń mi z rąk wypada? To tylko moja wina, że się spóźniłem... Wybiłem w zemście cały ten marny gang każąc ich jak najgorszą śmiercią... Chociaż minęło tyle lat ja nadal nie mogę pogodzić się z jego śmiercią... To wszystko tak boli jak najgorsze tortury tylko, że nie dla ciała a dla duszy. Jestem do niczego - stwierdziłem a po policzkach ściekły mi łzy, które szybko wytarłem. Założyciel i przywódca gangu nie może płakać - stwierdziłem w myślach patrząc smutnym wzrokiem na szablę połyskującą co jakiś czas z powodu kontu padania światła. Miałem już coś mówić, ale nagle zasnąłem i wraz z Kiarą trafiliśmy do pustki... Oho czyżby rodzice? - zapytałem się w myślach trochę się bojąc, bo oni nic o gangu nie wiedzieli!

<Kiara? :3 Eric powiedział swoje też ;c>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz