sobota, 4 lutego 2017

Od Reker'a cd. Tamary

Po pięciu dniach Tamara zaczęła już trochę mówić, ale Kiara zabroniła jej przemęczać gardła. Dzisiaj miałem w życie wprowadzić plan, żeby wreszcie przyzwyczajać Tamarę do innych ludzi co trzeba było zacząć od przeprosin rannych chłopaków, żeby ich jakoś złapać postanowiłem udać się na stołówkę i poczekać na ich przyjście. Wiedziałem, że siostra jest pod opieką Jackoba więc się tak bardzo nie denerwowałem. Nie pamiętam ile czekałem, ale z pewnością się nie nudziłem, bo raz tu drużyna przyszła zagadać a raz ktoś mnie od tak zaczepił... różne były scenariusze, ale wreszcie się pojawili i bez wahania do nich podszedłem i usiadłem się obok jednego z nich co od razu spowodowało, że się spięli.
- Spokojnie nie pogryzę was - starałem rozluźnić jakoś atmosferę co tylko po części mi wychodziło.
- Czego chcesz? - odezwał się z lekko drżącym głosem przywódca całej bandy.
- Pogadać na temat mojej siostry - odpowiedziałem mu bez zbędnego owijania w bawełnę.
- O Tamarze? - wydukał jakiś brunet na co skinąłem twierdząco głową.
- Macie ja przeprosić a ona was - mówiłem spokojnie opierając się plecami o ścianę.
- Za co niby mamy ją przepraszać?! Że nas prawie pozabijała?! - krzyknął przywódca, ale na szczęście na stołówce już nikogo nie było i nie zrobiło to na mnie wrażenia.
- Nie unoś się tak, bo ci te piórka opadną - mruknąłem - Ona nie była sobą to polegało na tym jakby ktoś nią sterował można to określić jako hm... stres pourazowy też to miałem i wiem, że ten ktoś co siedzi w środku nie zaatakuje, bo ma taki kaprys tylko musieliście ją wnerwić - dodałem gestykulując i obserwując ich reakcję na to wszystko.
- No można tak powiedzieć, że coś w tedy usłyszała... - powiedział niepewnie jeden z nich.
- I wszystko jasne no to macie się po przepraszać - mruknąłem, ale oni energicznie pokiwali przecząco głowami. - Jasne nie macie jaj przeprosić kobiety, która jest od was lepsza - zaśmiałem się głośno na co oni zacisnęli zęby - No to co panienki? Idziecie ze mną czy wolicie żyć w strachu? - zapytałem z lekka kpiną w głosie.
- Pójdziemy - odpowiedzieli chórem na co westchnąłem i wstałem.
- Tylki żadnych numerów - warknąłem ostrzegawczo na co pokiwali twierdząco głowami i ruszyli za mną w stronę pokoju siostry. Nikt się nie odezwał co nawet mnie cieszyło, bo chęci na rozmowy z takimi dzieciakami to ja nigdy nie miałem, najpierw trzeba postraszyć i zakpić, żeby ruszyli tyłki z wygodnych krzesełek, oj gdybym ja był trenerem roczniaków to bym im żyć nie dał! Kiedy stanąłem przed drzwiami i ścisnąłem klamkę obróciłem się jeszcze do nich - Żadnych numerów, bo pożałujecie - warknąłem jeszcze raz, żeby zapamiętali to bardzo dobrze i nacisnąłem klamkę dzięki czemu drzwi otwarły się na oścież. Tamara od razu na mnie popatrzyła na co tylko westchnąłem i pokazałem w stronę drzwi, żeby "Trójca Święta" weszła. Siostra zaczęła trochę panikować więc skutecznie ją uspokoiłem. - No dobra przepraszać - mruknąłem w stronę dzieciaków.
- Przepraszamy, że w tedy tak na ciebie powiedziałem - odezwał się smutno brunet.
- Wcale tak nie sądziliśmy tylko chcieliśmy się popisać - rzekł z żalem blondyn.
- Głupio nam - zakończył szatyn i spuścili głowy.
- A Tamara nam coś powie? - zapytałem patrząc na zdziwioną siostrę.

<Tamara? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz