sobota, 4 lutego 2017

Od Reker'a cd. Tamary

Po odłożeniu broni z powrotem na swoje miejsce przystanąłem jeszcze chwilę przy dziale snajperskim i dokładnie przyjrzałem się błyszczącym na połysk broniom. Strzelców było mało a asortymentu zbyt dużo co jakoś specjalnie mi nie przeszkadzało, ale dziwiłem się czemu wszyscy boją się trzymać tej broni skoro jak każda służy do zabijania a nie ozdoby. Stałem jeszcze tak przez chwilę aż w końcu odezwał się mój brzuch na co tylko się delikatnie uśmiechnąłem i pewnym krokiem poszedłem na stołówkę gdzie czekała już cała drużyna. Zasiadłem na swoim miejscu i od razu sięgnąłem po pierwszą bułkę z serem i pomidorem, w którą po chwili się wgryzłem.
- Gdzie byłeś panie spóźnialski? - zapytał rozbawiony Mike.
- Trening snajperski z siostrą - odpowiedziałem mu bez zbędnych emocji na co oni wytrzeszczyli z niedowierzaniem oczy i myśleli pewnie, że się przesłyszeli.
- Przecież Tamara nie jest strzelcem - odezwał się Derek przez co na niego spojrzałem.
- Od dzisiaj jest moją uczennicą i nawet dobrze jej idzie - oznajmiłem im dzięki czemu na ich twarzach pojawiły się uśmieszki.
- To chyba rodzinne u Blackfrey'ów, że ciągnie was do karabinów wyborowych. Jaką jej dałeś na początek broń? - rozluźnił atmosferę Jackob.
- SWD to rosyjskie z małym odrzutem - wyjaśniłem by wszyscy zrozumieli o co nam chodzi.
- SW-02 też byłoby dobre - westchnął przyjaciel na co przeniosłem na niego wzrok.
- Ale ma większy odrzut nie chcę by zaliczyła zająca za pierwszym strzałem - mruknąłem - Poza tym broń będę jej zmieniał kiedy zobaczę postępy - dodałem i zająłem się drugą bułką unikając dalszych tematów związanego z moimi treningami, jako jej brat i doświadczony strzelec chyba wiedziałem co jest odpowiednią bronią jak na początek... Po skończonym posiłku pożegnałem się z ekipą i poszedłem do siebie, w międzyczasie spotkałem też Darka, który za mną podążył i jak zawsze uwalił się na moim łóżku, ale ja teraz nie miałem zamiaru spać tylko przysiąść się do planów nauczania. Usiadłem na obrotowym krześle i wyjąłem z szuflady biurka gruby notes wraz z długopis i zacząłem w nim pisać co i jak mam robić przez następne bite dwa tygodnie. Kiedy wszystko skończyłem zobaczyłem, że wybiła 17... Boże jak człowieka wkręci to się oderwać nie może - stwierdziłem wstając i idąc z Darkiem na stołówkę gdzie jak zawsze nazwano go sępem na co aż warknął. Tym razem gadałem z chłopakami o tym, że treningi przez jakiś czas będzie prowadził zamiast mnie Derek i o niczym więcej po jedzeniu szybko poszedłem do pokoju narzeczonej i zasnąłem jak zabity.
****
Następnego dnia wstałem o piątej i bez słowa poszedłem do swojego pokoju zaczynając szukać i wyciągać wszystkie mundury maskujące jakie posiadałem, zabrałem też farby do twarzy i przez ramię przerzuciłem tym razem też i Jaskółkę, która cicho uderzała sobie o pasek spodni. Tym razem poszedłem i po broń siostry, żeby nie marnować cennego czasu. Nie zdziwiłem się, że siostra miała zamknięte drzwi, ale na szczęście obyło się bez problemów i grzecznie poszła ze mną tam gdzie ostatnio. Rozłożyłem na ziemi wszystkie potrzebne mi rzeczy i stanąłem na przeciwko niej.
- Od dzisiaj codziennie no chyba, że będę na misji albo cię uprzedzę o godzinie szóstej trzydzieści masz się tu pojawiać i na mnie czekać jasne? - zapytałem trochę niczym prawdziwy trener.
- Tak - odpowiedziała mi krótko.
- Dzisiaj kamuflaż i jak starczy czasu to postrzelamy w innych pozycjach - wytłumaczyłem patrząc na "rekwizyty".
- A nie możemy odwrotnie? - próbowała mnie przekonać, ale pokręciłem przecząco głową.
- Strzelanie z broni nie uczyni cię od razu snajperem - westchnąłem na co pokiwała twierdząco głową - Wracając do lekcji! Najpierw zaczniemy od munduru, są cztery rodzaje: gładkie, moro, białe i krzaki, których osobiście nie cierpię - mówiłem wskazując poszczególne ubrania - Dostaniesz moro albo gładki kiedy coś załatwię. Czasami nie potrzeba się malować wystarczą tylko gogle i chusta, ale wolę zobaczyć jak sobie dajesz radę z farbami - zaśmiałem się i rzuciłem w jej stronę owe farby.
- Mam się pomalować? - upewniała się.
- Przecież nie mnie - prychnąłem cichym śmiechem i zacząłem obserwować co i jak robi, niestety szło jej to dość marnie więc sam zabrałem się do roboty - Zabierz włosy jeśli nie chcesz ich mieć pofarbowanych - rzekłem co zrobiła od razu - Najpierw nanosisz zieloną farbę a potem robisz czarne kreski podobne do tygrysich pasków rozumiesz? - zapytałem próbując się upewnić czy jest to dla niej zrozumiałe.
- Jasne - znowu krótka odpowiedź.
- Dobra jutro może pojedziemy w teren i będziesz próbowała mnie zabić - oznajmiłem jej na co zobaczyłem błysk w jej oku - A teraz pokaż mi co już umiesz - dodałem podając jej snajperkę. Wszystko szło dobrze, zapamiętała postawę, ale ręka nadal jej uciekała co mnie trochę niepokoiło więc postanowiłem zaryzykować inną pozycją. - Do osłony połóż się na brzuchu - rozkazałem co zrobiła bez najmniejszego sprzeciwu. Podążyłem za nią i zrobiłem to samo przeładowałem Jaskółkę na normalne naboje na co zaczęła obserwować mnie uważnie - Patrz uważnie na moje ręce - szepnąłem.
- Ok - odparła i poczułem jej wzrok na swoich rękach. Broń wypaliła po pięciu sekundach a odrzut był prawie nie widoczny co ją zaskoczyło. - Jak to zrobiłeś? - zdziwiła się.
- Leżąca pozycja jest bardziej stabilniejsza a poza tym Jaskółka jest oparta o zaporę więc nie miota mi nią, ale jest jeszcze jeden sposób bierzesz głęboki wdech i strzelasz pomiędzy uderzeniami serca - wyjaśniłem - Do tego trzeba się przygotować więc nie radzę na razie próbować! Jak chcesz możesz nazwać swoją broń, bo nie należy ona do nikogo i może być twoja - dodałem wstając i obserwując jej reakcję.

<Tamara? :3> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz