Przechadzałem się lasem jakby to był zwykły spacerek aż tu nagle świst niesłyszalny dla zwykłego człowieka, lecz dla snajpera już tak. Ślepak trafił w ramię na co mimowolnie syknąłem i przewróciłem się na proste ręce, ale niemal od razu nie chcąc ukazywać słabości się podniosłem oraz zacząłem obserwować wyższe miejsca. Tamara bardzo dobrze zareagowała z niewychodzeniem, bo to obniżyłoby jej punkty z kamuflażu. Wyostrzyłem zmysł słuchu i wzroku co dawało mi większe szanse na szybsze znalezienie siostry. Parę razy okręciłem się w okół własnej osi i wreszcie po pięciu minutach w oczach mignęło mi czerwone szkło lunety celowniczej, na którą padł blask słońca, uśmiechnąłem się chytrze i spojrzałem centralnie w miejsce gdzie bardzo dobrze zakamuflowała się Tamara wraz ze swoją bronią. Zazwyczaj, gdy w taki sposób odnajdywali nas egzaminatorzy to nie jeden uczeń podskakiwał ze strachu.
- Widzę cię, złaź czas wystawić oceny! - krzyknąłem w jej stronę i od razu usłyszałem jak się podnosi. Oczywiście w warunkach wojennych snajper musiał zachowywać się jak najciszej potrafił, bo gdyby podniósł się ze zgrzytem po eliminacji celu to jego kumple mogli zacząć atak. Siostra znalazła się przy mnie po niecałych pięciu minutach co mnie ucieszyło, bo nie lubiłem marnować czasu.
- To co mi pan egzaminator wystawi? Hm? - zapytała z cichym śmiechem na co się uśmiechnąłem i wyciągnąłem notes, który był nieco cieńszy od tego, w którym zapisuję jej postępy i planuję lekcję.
- Żeby wystawić ocenę wystawia się punkty z każdej kategorii i ich suma to ocena - wytłumaczyłem kierując się tym jak szkolono mnie przed wojną - A więc kamuflaż 10 punktów, bo trochę mi zajęło zanim cię znalazłem, technika 10 punktów, opanowałaś skradanie jak i drżącą rękę co jak na trzy tygodnie nauki jest bardzo dobrym wynikiem, celność 9 punktów, kula miała trafić w głowę albo serce, ale nie mam ci tego za złe, bo rzadko kto decyduje się strzelać do własnej rodziny. Wychodzi ci... - zrobiłem krótką przerwę by przytrzymać napięcie - Pięć plus - dokończyłem i zapisałem ocenę na co ona lekko uderzyła mnie w głowę.
- Ładnie tak siostrę denerwować?! - prychnęła śmiechem.
- No raczej nie, ale lubię trzymać cię w napięciu - słodko się uśmiechnąłem - A i jeszcze jedno! Jeśli masz zaślepkę przy lunecie to nie zdejmuj jej tylko odegnij do tyłu to da ci lepszy kamuflaż, bo słońce często staje się naszym wrogiem - dodałem patrząc w bezchmurne niebo.
- Zapamiętam - rzekła po krótkiej chwili na co skinąłem głową i obróciłem się w kierunku miejsca gdzie zostawiłem Persefonę.
- Wracajmy już, bo Wiliam pomyśli, że mu zwialiśmy na amen - powiedziałem drapiąc się w rękę, na której była bransoletka. Co prawda pierwszy wiedział gdzie jestem, ale jakby się zniecierpliwił to mógłby tu przysłać tropiących czego bym nie chciał. Najpierw poszliśmy po moją klacz a później po Desperada. Jechaliśmy w ciszy przerywanej przez stukanie Jaskółki o mój pas, ale mi to nie przeszkadzało do chwili aż przypomniałem sobie, że Tamara jeszcze nie wie, że zostanie ciocią więc wywnioskowałem, iż już nastała pora by ją o tym powiadomić. Zwolniłem i wyrównałem tępo Persefony z Desperadem na co siostra się trochę zdziwiła, lecz nie narzekała - Muszę ci o czymś powiedzieć - powiedziałem pewnym tonem głosu na co nadstawiła uszu.
- Następny trening? - zgadywała na co pokiwałem przecząco głową.
- Zostaniesz ciocią - odpowiedziałem jej po chwili i chyba ją zatkało.
<Tamara? :3 Jak tam emocje? xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz