sobota, 4 lutego 2017

Od Reker'a cd. Tamary

Byłem lekko zdziwiony, bo po pierwsze słabo się obudziłem a po drugie nie spodziewałem się takiej szybkości, pewności i hardości w słowach Tamary, ale szybko się ogarnąłem i jakby to ująć bardziej rozbudziłem.
- Od teraz - rzekłem przeciągając się jeszcze raz na co skinęła głową - To chyba rodzinne, że wszyscy chcą być strzelcami wyborowymi - dodałem śmiejąc się i wstając.
- Od czego zaczniemy? - zapytała ciekawsko na co przeczesałem włosy i spojrzałem przez okno.
- Najpierw to trzeba ci dać jakiś karabin wyborowy, a później sobie trochę postrzelamy - odpowiedziałem jej z lekkim uśmieszkiem.
- Ale tak od razu?! - zdziwiła się trochę i lekko spanikowała.
- Spokojnie to nic strasznego! Gdybym cię uczył tak jak w mojej szkole to karabin do ręki dostałabyś za rok może dwa - wyjaśniłem na co ochłonęła i podążyła za mną do magazynu gdzie trzymaliśmy broń. Bez wahania podążyłem do działu z snajperkami i zacząłem szukać czegoś lekkiego, z małym odrzutem i łatwego w obsłudze. Padło na rosyjski karabin SWD, chodź sam z niego rzadko korzystałem to wydawał mi się najlepszy do nauki młodego strzelca. - Uważaj waży 5 kg - rzekłem podając jej broń na co się lekko skrzywiła, ale nie mówiła "nie". - Wyznaczyłem ci go do nauki więc wszystko jeszcze może się zmienić jasne? - zapytałem dla pewności.
- Jak słońce - odpowiedziała z chytrym uśmieszkiem. Kiedy znaleźliśmy się na strzelnicy zabrałem jej z powrotem broń i ją przeładowałem tak.
- SWD został wyprodukowany w Rosji, magazynek mieści 10 naboi co jest nawet dobrym wynikiem. Kaliber 7,62 mm potrafi przeszyć głowę człowieka tak, że już nie wstaniesz. Odrzut ma nawet słaby, ale się nie przestrasz gdy będzie próbował cię wywrócić - wyjaśniłem i oddałem jej z powrotem snajperkę.
- Dobra, dobra! Gdzie ta tarcza? - nie mogła się doczekać.
- Strzelnica dla strzelców wyborowych jest tam - wskazałem zamknięte drzwi - Chyba nie myślałaś, że dam ci strzelać z takiej broni do tarczy znajdującej się 5 metrów przed tobą? - ciągnąłem pchając drzwi i zapalając świtało gdzie jej oczom ukazała się większa sala z różnej wielkości tarczami, kukłami, zaporami i innymi bzdetami. - Niektóre broni strzelają na odległość 300 metrów my dzisiaj zabawimy się z trzydziestoma - oznajmiłem ustawiając tarcze, na których byli wrogowie w różnych odstępach i liniach.
- Ogromne to i pewnie mało używane - rzekła rozglądając się po sali.
- Mało mamy snajperów niestety... Stań na czerwonej linii - rozkazałem wskazując jej dokładne miejsce.
- Tak jest - odpowiedziała jak prawdziwy uczeń.
- Bez przesady jestem twoim bratem nie musisz tak do mnie mówić - zaśmiałem się stając za nią. - Oprzyj kolbę na prawym ramieniu a palec wskazujący na spust, lewa ręka idzie po środku broni gdzieś na początek lunety - wyjaśniałem ustawiając jej odpowiednio ręce - Prawym okiem patrzysz w lunetę, ale nie wsadzaj oka za głęboko masz tylko widzieć przez to szkiełko wroga a teraz namierzasz i celujesz albo w łeb albo w serce jeśli masz złapać to w nogi nie ma szans żeby wstał a jeśli tak to poniżej pasa wal śmiało - uśmiechnąłem się chytrze co odwzajemniła - Lewa noga bardziej do przodu i.... strzał! - krzyknąłem a siostra nacisnęła spust chwilowo tracąc równowagę, ale nie upadła za co byłem z niej dumny.
- Trafiłam? - zapytała próbując dostrzec gdzie padł strzał.
- Na wylot, ale ręka ci drgnęła i pocisk trafił kilka centymetrów od serca, ale i tak niezły wynik. Spróbuj jeszcze raz - zachęciłem ją i tak minęły dwie godziny. Ręka Tamary powoli przestała drgać, ale dla mojego oka nadal było to widoczne, lecz z czasem to się uspokoi. Chodź był chyba to jej pierwszy raz to jej nieźle szło co mnie bardzo cieszyło. Kiedy na zegarze pojawiła się 13 postanowiłem zrobić przerwę - Jutro będzie kamuflaż jak chcesz to możemy przyjść wieczorem i razem postrzelać - rzekłem zabierając jej SWD.

<Tamara? :3 Brat jest dumny!>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz