Minęły dwa tygodnie a Kiara powoli przyzwyczajała się do mojego ojca co mnie cieszyło. Starałem się unikać Wiliama jak najbardziej potrafiłem, ale zdarzały się sytuacje kiedy mnie zaczepił przez co prawie umierałem ze strachu, lecz jakoś się opanowywałem i udawałem, że wszystko jest ok. Dodatkowo Jackob zaczął węszyć co zaczęło mnie już powoli wnerwiać i czasami miałem ochotę mu przywalić, ale na szczęście zdążyłem się hamować i jak już to tylko poklepałem go po ramieniu i tyle, ale wracając do teraźniejszości właśnie byłem z Derekiem na strzelnicy i się przed sobą popisywaliśmy co było dość śmieszne z perspektywy osób trzecich.
- Z CZ'ką rady już nie dasz - prychnąłem śmiechem przeładowując broń na co on się chytrze uśmiechnął.
- Zobaczymy cwaniaczku - zaśmiał się biorąc tą samą broń krótką i zaczęliśmy znowu strzelać. Chciałem jeszcze przetestować co najmniej trzy bronie, ale Jeason musiał nam przeszkodzić nam z grupką swoich młodzików na co niezadowoleni mruknęliśmy.
- Jak nam wystrzelacie wszystkie tarczę to doniosę Wiliamowi - pogroził nam mężczyzna na co odstawiliśmy bronie z powrotem na stole.
- I tak cię pokonam następnym razem - prychnąłem - Chodźmy na samoobronę, mam ochotę widzieć cię jak pode mną kwiczysz z bólu - dodałem zacierając ręce.
- Zobaczymy kto kogo powali - uderzył mnie w plecy przyjaciel i opuściliśmy to miejsce kierując się na salę treningową. Po drodze spojrzałem na zegar, na którym widniała godzina czternasta więc sala powinna być pusta, ale kiedy pod nią trafiliśmy usłyszałem "warczenie" wkurzonego Fabiana co oznaczało, że musi się jeszcze nad kimś wyżywać. Nie lubiłem typa z dwóch prostych powodów po pierwsze wymagał niestworzonych rzeczy, których nie dało się zrobić od tak a po drugie to nie potrafił się hamować i był strasznie chamski. Kiedy stanęliśmy w drzwiach i już miałem wołać na tego jełopa, że ma się zwijać, bo chcemy poćwiczyć to przed moimi oczami pojawił się najgorszy scenariusz, który nie śnił mi się jeszcze w koszmarach i niemal zatrzymał mi serce, które i tak zaczęło bić wolniej. Fabian chciał zmusić Kiarę do treningu samoobrony, ale moja narzeczona zamiast atakować ciągle robiła uniki co było dla mnie zrozumiałem, lecz dla niego już nie. Gdy byłem już bardzo blisko nich to mężczyzna uderzył Kiarę w brzuch na co się przeraziłem i rozwścieczyłem. Narzeczona upadła a ja przewaliłem mężczyznę na ziemię i szybko obezwładniłem.
- Debilu ona jest w cią... - zdążyłem się powstrzymać, ale Fabian się trochę zdziwił i nie wiedział o co mi chodzi więc korzystając z jego nieogarnięcia sytuacji podszedłem do Kiary i zmartwiony popatrzyłem jej w oczy - Idziemy na medyczny? - zapytałem szybko oddychając a w oczach na myśl, że dziecku mogło coś się stać pojawiło mi się kila łez.
<Kiara? :3 Reker się zdenerwował :c>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz