poniedziałek, 12 grudnia 2016

Od Reker'a cd. Kiary

- No, no i to niby ja mam tajemnice? - zaśmiałem się odchodząc z Derek'iem na bok.
- Jak to sam ująłeś nie można poświęcać się tylko pracy - uśmiechnął się zerkając w stronę dziewczyn.
- Coś czuję, że ukrywałeś to długo co? - mówiłem opierając się o stary budynek.
- No... Trochę - rzekł nieco zakłopotany.
- Eh... Przecież nie będę cię wypytywał o szczegóły! Mam nadzieje, że wam się ułoży - powiedziałem kładąc mu rękę na ramieniu.
- Co z Wiliamem nadal nie daje wam żyć? - zapytał Derek poprawiając kurtkę.
- Nie odezwał się do mnie od dnia wypadku... Może to i dobrze? Sam nie wiem... - westchnąłem a gęsta para wydobyła się z moich ust.
- Najważniejsze jest, że w ogóle pozwolił... Czy ja czuję od ciebie fajki? - zadał kolejne pytanie przyglądając mi się uważnie.
- To był tylko jeden papieros nie przesadzaj - mruknąłem odwracając wzrok.
- Niech ci będzie, ale to pierwsza i ostatnia! - zażądał.
- Ta dobrze, dobrze panie dowódco - zaśmiałem się pokazując wszystkie zęby.
- Nie jesteś koniem więc nie rżyj - pokręcił przecząco głową prychając cicho śmiechem.
- Nie wiem jak wy, ale ja chyba wracam z Kiarą do wieży... Zaczyna się ściemniać a ja jestem słabo uzbrojony - wyszeptałem cicho ściskając nóż znajdujący się w kieszeni.
- Masz rację... - powiedział i podeszliśmy do naszych wybranek. Dziewczyny żywo rozmawiały ze sobą na jakiś temat, który został przerwany naszym nadejściem.
- Wracamy? Robi się ciemno... - zacząłem patrząc w stronę wieży, która górowała nad innymi budynkami. Obydwie bez zbędnych wypowiedzi pokiwały twierdząco głowami. Objąłem moją Księżniczkę ramieniem i ruszyliśmy w kierunku naszego "domu". Nie spieszyliśmy się zbytnio... W końcu jeśli któryś z założycieli dowiedział by się o naszej małej wycieczce mogłoby być słabo.
****
Wspinając się po murach trzeba było strasznie uważać... Jeden zły ruch i ktoś mógłby zlecieć! Wszystko było takie zimne i oblodzone, że zacząłem myśleć o jakiś rękawiczkach na wyprawy. Oczywiście inni żołnierze przyzwyczajeni już do naszego "małego uciekania" nie przejęli się tym zbytnio i nie zwracali na nas uwagi. 
****
Wchodząc do budynku zdjąłem przemoczoną kurtkę z Kiary i przechodząc obok mojego pokoju wrzuciłem ją gdzieś w jego głąb. Niestety na nasze nieszczęście musieliśmy wpaść na Wiliama, który bardzo chciał zemną porozmawiać i bez zbędnych pogadanek odciągnął mnie od mojej wybranki i zaciągnął mnie do swojego gabinetu. Na szczęście zdążyłem powiedzieć jej, że przyjdę po naszej rozmowie. 
- Co ty taki mokry? - zapytał przyglądając się mojemu przemoczonemu ubraniu.
- Byliśmy pod bramą i Dark chciał się bawić a jak już wiesz pada śnieg... - skłamałem.
- Właśnie nie sądzisz, że twoje kurtki są za cienkie jak na zimę? - zadał kolejne pytanie szukając czegoś w szafie.
- Trochę tak... - odparłem opierając się o ścianę. Mężczyzna jeszcze chwilę czegoś szukał, aż wreszcie wyjął z szafy jakieś ubranie.
- Twój ojciec chciał abyś to nosił gdyby coś mu się stało - rzekł podając mi tajemniczy przedmiot, którym okazał się czarny płaszcz taty z białą naszywką na ramieniu* po jego starej drużynie. Szybko ubrałem się w ubranie. Rękawy były trochę za długie, lecz nie przeszkadzało mi to w jego użytkowaniu. - Wyglądasz jak on tylko masz za krótkie ręce - zaśmiał się siadając na krześle - A i jeszcze jedno nie grzeb w dokumentach! - warknął 
- Mogę iść? - zapytałem z nadzieją w głosie.
- A idź do tej swojej dziewuchy tylko nikogo nie wystrasz, że Michael wstał z grobu... - westchnął a ja wyszedłem z pomieszczenia kierując się w stronę pokoju mojej ukochanej przed, którym założyłem kaptur.
- Bu! - krzyknąłem a Kiara podskoczyła na łóżku przyglądając mi się najprawdopodobniej mnie nie poznając - Mogę zostać na noc? - zapytałem ściągając kaptur i pokazując wszystkie zęby w radosnym uśmiechu

*Naszywka na płaszczu


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz