piątek, 9 grudnia 2016

Od Reker'a cd. Kiary

Kiedy Kiara powiedziała, że czuje to samo myślałem, iż serce wyskoczy mi z piersi albo stanie w miejscu i będę musiał zostać reanimowany. Jeden niewinny pocałunek zmienił się w namiętny i długi... Wszystko działo się tak szybko... Tylko my dwoje i ciemna noc... Upadliśmy na łóżko a na mojej twarzy pojawił się najszczerszy uśmiech jaki mogłem z siebie wydusić, spojrzałem na zegarek, który wskazywał godzinę 23.00.
- Już tak późno... - westchnąłem
- Jest jeszcze jutro, i po jutrze... - uśmiechnęła się wpatrując w moje oczy.
- Są jeszcze dni, tygodnie, miesiące i lata - uzupełniłem jej wypowiedź.
- Dokładnie a teraz chłopiec pójdzie spać, bo jutro nie wstanie - rzekła przewracając mnie na plecy - Dobraboc - dodała wychodząc,
- Dobranoc - wyszeptałem przekręcając się na prawy bok i zasypiając. Obudziłem się o godzinie dziewiątej. Po przebraniu się w rzeczy codziennego użytku ruszyłem w stronę stołówki, gdy pojawiłem się na sali od razu wszystkie twarze skierowały się w moją stronę. Moja prawdziwa drużyna BRAVO od razu do mnie podbiegła a za nimi reszta żołnierzy, nie każdy mógł wchodzić do skrzydła medycznego, bowiem obawiano się, że może to spowodować ogromne zamieszanie. Wszystkie pytania zlewały się w jedność, ale mogłem usłyszeć kilka wyróżniających się np. „Jak się czujesz?” „Kiedy cię wypuścili?” i „Co się wtedy stało?”. Po uspokojeniu tłumu zasiadłem ze swoim zespołem do stołu... Wszyscy byli jak zawsze rozgadani i szczęśliwi, że ich dowódca wreszcie do nich dołączył, lecz ja byłem dzisiaj dla nich obecny tylko ciałem, ponieważ moja dusza szukała niebieskookiej Kiary! Można było to rozpoznać przez moje rozdrażnienie... Ciągle odwracanie się i nie uważanie na rozmowach wzbudziły podejrzenia moich towarzyszy.
- Reker co ty zakochany jesteś, że bujasz w obłokach? - zapytał Jackob.
- Jeśli on się zakochał to ja świętym jestem! - zaśmiał się Mike.
- Może dacie mu dojść do słowa? - warknął na nich Derek.
- To, że jestem dowódcą nie oznacza, że muszę poświęcić całe życie pracy... - westchnąłem.
- A widzisz coś czułem, że ma strzałę amora w sercu! No to jak ma na imię twoja wybranka hmm? - dopytywał się Jackob
- Dajcie mu spokój... Dopiero co go wypuścili a wy go chcecie tam znowu zaciągnąć! - bronił mnie Derek.
- Eh... No niech wam będzie i tak prędzej czy później się dowiem! - śmiał się Jackob.
Po zjedzeniu śniadania grupa mnie opuściła... Rozejrzałem się jeszcze raz po stołówce i wreszcie ją zobaczyłem! Jadła śniadanie ze swoją grupką znajomych... Nie wiem czy mnie zauważyła, ale posłałem jej radosny uśmiech i skierowałem się do sali treningowej... Czas zadbać o formę!

<Kiara? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz