piątek, 9 grudnia 2016

Od Nicka cd. Reker'a

Spojrzałem na Rekera nijakim wzrokiem.
-Sądzisz że sobie nie poradzę?-zapytałem, kopiąc napotkany kamień.
-Nie, nie o to mi chodziło-oznajmił kiwając głową i przerzucając oczami-Wiem, że dasz radę, ale bardziej chodzi mi o to czy chcesz…
Z niewiadomych powodów pokiwałem głową.
-Okey, ale naprawdę o mnie nie masz się co martwić!-powiedziałem podkreślając ostatnie słowa-Jestem młody i zdrowy, piesze wycieczki są wręcz wskazane!
Reker uśmiechnął się tylko, bardzo cieszyłem się, że mój entuzjazm nie przytłacza go jak innych.

***

Minęło parę godzin, przebytych podczas głośnej rozmowy i śmiechu, raz po raz widzieliśmy jak nasze wierne i kochane psy ganiają się, przemierzając kolejne zaspy z piachu. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi i na pustyni zaczęło robić się minimalnie zimno, jednak gdy godzina robiła się coraz bardziej późniejsza, Reker i ja coraz bardziej odczuwaliśmy negatywne uroki pustyni, która zazwyczaj przedstawiana jest jako jedno z najcieplejszych miejsc.
-Bardzo ci zimno?-zapytałem, przerywając na chwilę marsz-Może chcesz chwilę przerwy? Jesteś blady jak trup!
-Trup… trochę słabe porównanie… -powiedział, patrząc na mnie zniechęcony.
-A no tak…-mruknąłem, uderzając się w czoło, to stwierdzenie było jednogłośnie nie na miejscu-No to jak ściana…
-Lepiej!-odpowiedział z lekkim przekąsem Reker, stając przodem do mnie-Ale serio… wszystko jest okey…
Wzruszyłem ramionami.
-Nie, to nie… ale jak będziesz czuł się źle to krzycz, okey?-zapytałem, przybierając poważny wyraz twarzy.
Gdy już było całkiem ciemno, na tyle by spokojnie potknąć się o własne nogi zarządziłem postój, chociaż zawzięty Reker, nieustannie starał się mnie przekonać, że jest to zły pomysł, mimo tego już po pięciu minutach leżeliśmy, rozwaleni na pisaku i wpatrywaliśmy się w niebo, bo nic lepszego nie przychodziło nam do głów.
-Pustynia to jednak bardzo nudne miejsce…-mruknąłem naj najciszej by nie obudzić ledwie otwierającego oczy Rekera.
-No…-odpowiedział krótko, patrząc to na mnie, to znowu na gwiazdy, i tak w kółko.
-Reker ja serio Ci mówię, ty coś złapałeś w tamtej melinie…-powiedziałem w końcu, widząc niewyraźną twarz towarzysza-Tylko nie zaprzeczaj!
W odpowiedzi usłyszałem tylko krótki jęk, który na szczęście nie zaprzeczał mi, więc od razu sięgnąłem po apteczkę, by w jakikolwiek sposób ulżyć Reker’owi. Jednak gdy już wszystko było przygotowane zauważyłem, że on po prostu zasnął.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz