wtorek, 13 grudnia 2016

Od Reker'a cd. Kiary

Kiedy Kiara nie wróciła z Taszą na stołówkę znowu odczułem niepokój. Zauważyłem też zniknięcie Lou co było kolejną dziwną rzeczą... Poczekałem do momentu, aż dziewczyna zasiądzie obok Derek'a i się nieco uspokoi była nieco spięta co od razu zauważyłem... Gdy mój przyjaciel objął ją ramieniem zaczęła się rozluźniać. Tak to odpowiednia pora.
- Gdzie Kiara? - zapytałem wpatrując się w jej oczy.
- Poszła po dokumenty dla Wiliama - odpowiedziała bez zająknięcia.
- Z której kategorii? - dopytywałem.
- 7c - powiedziała cicho.
- Wiesz, że taka kategoria nie istnieje? - poirytowałem się trochę unosząc jedną brew - Gdzie jest Kiara? - powtórzyłem pierwsze pytanie.
- Reker daj jej spokój - mruknął Derek.
- Chce wiedzieć tylko gdzie jest moja druga połówka, sam byś mi nie dał żyć - odparłem wracając wzrokiem do Taszy, która chciała wybiec z pomieszczenia, lecz dzięki mojej szybkości zdołałem ją zatrzymać poprzez złapania za rękę - Nie wiem jak ty, ale ja mam czas, którego Kiara możliwe, że nie ma - mruknąłem na co ona spuściła głowę.
- Kiara nie kazała ci mówić żebyś się nie martwił... Jest na dole przy generatorach - wyszeptała niemal nie słyszalnie.
- Cholera... Dzięki muszę ją jak najszybciej znaleźć - rzekłem wybiegając ze stołówki i udając się bardzo szybko na dolne piętra.
****
Prześlizgnąłem się niesłyszalnie koło żołnierzy. Chciałem otworzyć drzwi kluczem, lecz były otwarte a w środku można było słyszeć głosy i nie należały one do majstrów... Skradałem się bezszelestnie chowając za nowymi generatorami, aż doszedłem do miejsca gdzie zobaczyłem Lou celującego do mojej ukochanej! Złość szalała we mnie przez co prawie się na niego rzuciłem, na szczęście w samą porę zdążyłem się opanować i postanowiłem zajść od tyłu by zaatakować z zaskoczenia. Wykonując ten manewr usłyszałem jak chłopak przyznaje się do tego, że jest zdrajcą od Trupów... Wtedy przypomniała mi się jedna z zasad Duchów a brzmi ona "Jeżeli odnajdziesz zdrajcę na terenie wieży możesz być bezlitosny" i z tą właśnie myślą powaliłem przeciwnika. Lou wylądował z jękiem na brzuchu, gdy chłopak zorientował się, że został obalony od razu skierował twarz w moją stronę.
- Morda na ziemie psie! Nie podobałeś mi się od dnia naszego poznania... Może zaprzyjaźnimy się na przesłuchaniu? Nikt jeszcze na mnie nie narzekał... - warknąłem przysuwając mu nóż do gardła.
- Bo nikt twoich przesłuchań jeszcze nie przeżył - odwarknął Lou
- I oto chodzi. Wstawaj kundlu - mruknąłem szarpiąc go za włosy by wykonał rozkaz. Dopiero teraz przypomniało mi się, że w pomieszczeniu jest ktoś jeszcze... Kiara patrzyła na mnie cały czas! Podszedłem do niej żwawym krokiem i pocałowałem w usta.
- Nigdy... Nigdy nie zostawiaj mnie samego... - wyszeptałem jej do ucha obejmując ją ramieniem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz