poniedziałek, 5 grudnia 2016

Od Reker'a cd. Kiary

Wszyscy ganiali po całej wieży jak szaleni a mój ból głowy nie ułatwiał mi życia. Nikt nie chciał mi powiedzieć co stało za całym tym rabanem... Do tego od 24 godzin nie widziałem tej idiotki Kiary, najwidoczniej ten pusty łeb przestał ją boleć i pognała do swojego pokoju, nie wiedząc dlaczego ja nie mogłem tak uczynić, a z Wiliamem nawet nie miałem ochoty gadać... Zakryłem się tylko mocniej kocem i udałem, że śpię w co pewnie uwierzyli, bo zaczęli ze sobą otwarcie rozmawiać.
- I co znaleźliście ją? - zapytał lekarz.
- Szukamy... Sądzisz, że mogła by... - odezwał się Wiliam.
- Jeśli jest słaba psychicznie to jest taka możliwość... - odparł mężczyzna.
- Cholera! Jestem u siebie jakbyś mnie szukał - wyszedł z krzykiem William.
Uciekła... Przeze mnie? Możliwe... Jezu dlaczego ja zawsze muszę wszystko spieprzyć?! Najlepiej to iść się zabić... - zadręczałem się w myślach.
****
Gdy słońce zniknęło za horyzontem w całej wieży zapadł mrok, nie zapalaliśmy tutaj wszystkich świateł by oszczędzać prąd, o który było coraz trudniej. Zawiązałem glany i założyłem czarną kurtkę, nie wiem co we mnie wstąpiło, czyżbym się przejąć? NIE! Czemu miałbym przejmować się taką suką...
****
Schodziłem coraz to niżej przytrzymując się ściany, wszystko jeszcze mnie bolało, a na dodatek dali mi chyba z milion leków uspokajających... Będę gadał bzdety i prawdę... - przemknęło mi w myślach. Gdy znalazłem się na parterze omal mnie nie złapali... Nocą teren koło murów był bardzo silnie chroniony, nie prześlizgnęła się nawet tutaj mysz. Myślałem chwilę przez chwilę o tym by się poddać, lecz przypomniało mi się o tylnej bramie, do której od razu się skierowałem, przechodząc przez nią sprawnie bez żadnego szmeru.
****
Tułałem się bez sensu po najbliższej okolicy, chciałem już zrezygnować, ale wszedłem do jednego z budynków, w którym zobaczyłem Kiarę płaczącą jak małe dziecko. Przetarłem ze zdumienia oczy czy coś mi się czasami nie przewidziało.
- Co ty tu robisz dupku! - krzyknęła ocierając łzy i celując we mnie bronią.
- Stoję nie widać? A tak dokładnie to wiesz, że cała wieża cię szuka? - zapytałem siadając na przeciw niej.
- Odejdź, bo strzelę! - krzyczała.
- Proszę bardzo może wreszcie przestane wszystkim przeszkadzać! - warknąłem przybliżając się klatką piersiową do spluwy - Wiesz jak to jest, gdy ktoś przychodzi i zabiera ci wszystko co zdobyłeś kawałek po kawałku? Wiesz co to obwinianie się za śmierć drugiego człowieka? Przeżyłaś kiedyś załamanie psychiczne? Ból? Strach? Co to niby dla ciebie znaczy... Panna znająca radość i szczęście? Wiesz ja nigdy nie mogłem porozmawiać z ojcem, bo ciągle był na polu walki, lecz gdy wreszcie mogłem się do niego zbliżyć zabrano mi go znowu na wieki...  Zabrałaś mi wszystko co mnie jeszcze z nim wiązało... Dalej strzelaj skoro mnie tak nienawidzisz - wydukałem ostatnie słowa i zemdlałem.

<Kiara? To się porobiło xd> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz