piątek, 9 grudnia 2016

Od Reker'a cd. Kiary

- Dobra jest... - mruknął Jackob wpatrując się w swój posiłek.
- Uwierz mogło być gorzej - odpowiedziałem automatycznie łapiąc się za kark.
- A ty skąd to niby wiesz? - zapytał na co ja posłałem mu piorunujące spojrzenie.
- Było minęło! Jedzcie szybciej, bo czas się kończy... - poganiał nas Dave.
- Wiecie ja już straciłem apetyt... Jak coś będę na treningowej, ale jeszcze muszę iść zanieść raport dla Wiliama... - westchnąłem wyciągając pendrive.
- Powodzenia - rzekł Derek machając ręką.
Opuszczając stołówkę posłałem mojej ukochanej jeszcze ciepłe spojrzenie. Chciałem z nią porozmawiać, ale jak na razie nie było na to żadnych szans.
****
Kiedy stanąłem przed gabinetem Wiliama nieco się zdenerwowałem... Może zostawię pendrive przed drzwiami i szybko odejdę? - krążyło mi w myślach. Po krótkim rozmyślaniu jednak zdobyłem się na odwagę i zapukałem do drzwi.
- Wejść! - ozwał się Wiliam po czym jak kazał wszedłem do pokoju.
- Mam raport - powiedziałem podchodząc do biurka.
- Nie powinieneś być w medycznym? - zapytał zdziwiony.
- Wczoraj mnie wypisali - odpowiedziałem podając mu pendrive.
- Jak zawsze o niczym nie wiem... - warknął na co ja przyjrzałem się porozrzucanym na jego burku dokumentom. Wśród nich leżał jeden oznaczony czerwonym krzyżem a początek zaczynał się na "Rek" wyciągnąłem dokument i pokazałem go mężczyźnie. - Tego wcześniej tutaj nie było - rzekł wyciągając kartki.
- To ja może już pójdę na trening... - westchnąłem cofając się.
- Oddam jak skończę - rzekł pokazując pendrive i zagłębiając się w lekarskie papiery.
****
Przed salą treningową przywitał mnie Jackob... On chyba nie da mi dzisiaj spokoju. Uśmiechnąłem się tylko głupio do niego i wszedłem do pomieszczenia. Strzelanie już dzisiaj było, teraz czas na samoobronę i walkę. Jako, iż spotkałem mojego towarzysza to on posłuży mi za worek treningowy. 
****
Wygrałem z nim piętnaście do zera marny z niego rywal nie potrafił mnie powalić nawet jeśli wyszedłem ze szpitala. Całej walce przyglądał się Jeason nauczyciel młodzików.
- Moi uczniowie się już lepiej bronią... - westchnął patrząc na Jackob'a
- Nie masz kogoś równego mi? - zapytałem z nadzieją w głosie.
- Pani dowódca sił specjalnych może się zgodzi! - powiedział wskazując Kiare, która weszła przed chwilą do sali.
- Niech będzie... - rzekłem przełykając ślinę.

<Kiara? Tylko delikatnie xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz