poniedziałek, 12 grudnia 2016

Od Reker'a cd. Kiary

- Dostałem go od Wiliama należał do mojego ojca - rzekłem ściskając jego skrawek.
- Musi być dla ciebie cenny - rzekła wpatrując się w pustkę.
- Nie tak cenny jak ty - odpowiedziałem bez zastanowienia całując ją w usta.
- Nie odchodź już... - wyszeptała niema niesłyszalnie.
- Nigdy nie odejdę... Zostanę z tobą, aż do śmierci - wyszeptałem jej czule do ucha ściągając płaszcz i odkładając go na krzesło.
- Obiecujesz? - zapytała gładząc mój policzek.
- Blackfrey zawsze dotrzymuje obietnic. Obiecuję - wymruczałem zadowolony kładąc się obok niej - Czas tak szybko mija... - westchnąłem spoglądając na zegar, który wskazywał godzinę dwudziestą pierwszą. - Dobranoc ślicznotko - dodałem zmęczonym głosem dając jej jeszcze małego buziaka i prędko zasypiając.
****
Obudziłem się o godzinie piątej przytulony do mojej ukochanej. Wstałem powoli starając się jej nie obudzić i wyszedłem z jej pokoju kierując się do swojego by przebrać rzeczy. Wieża zaczęła się dopiero budzić i coraz to więcej żołnierzy wstawało by zmienić wartę lub wyruszyć na misję. 
****
Kiedy dotarłem do swoich czterech ścian nie zastanawiałem się nad ubiorem. Wyjąłem pierwsze lepsze ciuchy, które okazały się być strzałem w dziesiątkę. Czarne spodnie i biała bluzka zdawały się być nie noszone od wieków... Zawsze ubierałem mundur albo coś w odcieniach moro a tu proszę w miarę normalny strój. Wziąłem jeszcze szybki prysznic i z godziny piątej zrobiła się szósta dwadzieścia. Zawiesiłem jeszcze jak się okazało jeszcze mokrą kurtkę na krześle i ruszyłem budzić moją piękność, o której ciągle myślałem.
****
Przyglądałem się jeszcze chwile jak Kiara spała... Strasznie mnie bolało, że muszę budzić ją kiedy tak słodko śpi, ale wolę to zrobić sam niż żeby wparował tutaj Oliver albo co gorsza Wiliam. 
- Księżniczko wstajemy - powiedziałem głaszcząc ją po policzku i lekko ciągnąc za ramię na co otworzyła oczy i się uśmiechnęła - Czas wstawać na śniadanie - westchnąłem podchodząc do okna gdzie szalała zamieć! Czemu ja tego nie zauważyłem? Zacząłem się rozglądać wypatrując świateł palących się przy murze, których nie było widać. Coś jest nie tak - zadręczałem się w myślach. 
- Coś się stało? - zapytała rozciągają się dziewczyna.
- Nie nic tylko tak patrzę sobie na śnieg - skłamałem podchodząc do krzesła i przerzucając sobie p płaszcz przez ramię - Idź się przebież poczekam za tobą - dodałem uśmiechając się, ale w duchu czułem, że coś tutaj nie gra... Te światła są tak ostre, że powinny ukazywać się nawet przez najgorsze śniegi.

<Kiara? ;3> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz