niedziela, 11 grudnia 2016

Od Nick'a cd. Reker'a

-Wow…-powiedziałem, zszokowany widokiem konia.
Był to najpewniej ogier, piękny kary wierzchowiec, który kusił do tego by się na nim przejechać.
Zagwizdałem przywołując Klifa, po czym szybko wziąłem go na ręce. Reker pomógł mi się wdrapać na grzbiet konia i ruszyliśmy. Klif chyba usiłował mi się wyrwać i chyba chciał upaść z rozpędzonego konia na ziemię.
-Klif!-syknąłem, na co ten uspokoił się.
-Szamota się? To normalne u psów…-powiedział Reker nie spuszczając oczu z drogi.
-Przynajmniej tyle… a powiedz mi, czym mógłbym się zajmować u przemytników?-zapytałem, mocniej ściskając psa.
-Możesz… czasem myślę, że pasujesz do nas…-powiedział, popędzając konia.
-Nie…-odpowiedziałem szybko, broniąc się od zmiany obozu-Ale z tego co widziałem nie macie żadnych dobrych lekarzy, może zostałbym waszym medykiem?
Reker zastanowił się przez chwilę.
-Hym… Bardzo dobry pomysł!
Reszta drogi minęła w ciszy, jednak nie krępującej i niezręcznej, a przyjemnej i pogodnej. Od czasu do czasu Klif głośno szczeknął, przez co koń się płoszył, a po za tym to delektowałem się każdą chwilą spędzoną na grzbiecie konia.

***

Gdy dojechaliśmy na miejsce nie mogłem uwierzyć własnym oczom, byliśmy na terenie wesołego miasteczka…
-Serio?-zapytałem z niedowierzaniem i lekkim zawiedzeniem- Tu teraz będę spędzał każdą wolną chwilę?
-Nie oceniaj książki po okładce…-powiedział, parkując koniem obok poidła i przywiązując go do słupka. Zeskoczyłem z konia starając się nie wypuścić wierzgającego psa, jednak Klif zaczął tak błagać o kontakt z ziemią, że wyrwał mi się, zgrabnie lądując na ziemi.
-Jest tu ktoś oprócz nas?-zapytałem zagryzając wargę.
-Ty chyba naprawdę nie doceniasz tego miejsca… wasza kwatera jest pod ziemią!-odpowiedział Reker, kierując się w stronę, jednej z kolejek górskich.
-O to już fajniej…-stwierdziłem idąc za Rekerem, który zaprowadził mnie o dziwo wprost do wagonika.
-Teraz zobaczysz magie…-powiedział łapiąc za dźwignie.
Ruszyliśmy jak z prędkością światła, najpierw w górę, potem w dół i nawet się nie obejrzeliśmy, a już byliśmy w podziemiu. Usłyszałem tylko, jak Klif wymiotuje.
-Okey, już kocham to miejsce!-krzyknąłem, opuszczając wagonik i idąc w stronę Klifa-Mu chyba przejażdżki nie służą…
Reker zaśmiał się tylko.
-Teraz będziesz musiał poznać całą twoją drużynę…-dodał, powoli idąc w stronę ciemnego pomieszczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz