wtorek, 13 grudnia 2016

Od Lydii Cd. Jim'a

Jimmy po chwili wrócił przynosząc sporych rozmiarów tackę z jedzeniem.
Usiadł z nią na łóżku obok mnie i powiedział
-Musisz dużo jeść, bo tak nigdy nie urośniesz i już zawsze będziesz takim małym potworkiem -powiedział
-To może uwolnisz moją drugą rękę, żebym mogła normalnie funkcjonować?-spytałam podstępem
-Nie. Za bardzo się boję, że mi zwiejesz mała.-powiedział
-Człowieku. Dla takiego śniadania dałabym się pokroić.-powiedziałam
W chłopaku chyba coś puściło i uwolnił moją przykutą rękę. Zabrałam się za jedzenie, byłam wyczerpana i sama podświadomość wpajała mi, że muszę zjeść jak najwięcej aby nabrać sił, jednak ja ledwie mogłam cokolwiek przełknąć. Dałam Marley'owi kawałek podrobu mięsnego, którego szczeniak skubnął ze smakiem radośnie merdając przy tym ogonem. Jimmy tylko dziwnie na mnie popatrzył, ale nic się nie odezwał.
-Dziwi mnie twoje zachowanie.. -powiedziałam
-W sensie? -spytał zaciekawiony i przygryzł lekko dolną warkę
-Myślałam, że truposzy gónwo obchodzi los innych, a tu proszę..-powiedziałam
Na te słowa Jim wstał jak na baczność i zabrał mi tackę z jedzeniem. No trudno.. Mogłam siedzieć cicho.. Już za późno. Wyszedł przez drzwi i zniknął w korytarzu. Ja nie miałam ochoty uciekać. Powiem szczerze, że ciekawią mnie jego niecne plany w obec mnie, bo przecież co mnie nie zabije to wzmocni, a gdyby ten typek chciał mnie zabić zrobiłby to przy pierwszej lepszej okazji..
Kiedy Jimmy wrócił był w nie małym szoku, że wciąż tu jestem.
-I co teraz? -spytałam podchodząc na wprost chłopaka

<Jimmy?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz