poniedziałek, 12 grudnia 2016

od Lydi c.d od Jim'a

Złapałam połowę towaru ktory był w saszetce, którą uprzednio włożyłam do kieszeni. Podeszłam do mężczyzny, a ten wstał. Przytknęłam mu dłonią saszetkę do klatki piersiowej i powiedziałam
-Masz co twoje, a teraz wypieprzaj
Na twarzy chłopaka wymalował się szeroki uśmiech, wziął towar, cmoknął mnie w czoło i wgszedł
Byłam oszołomiona tym co zrobił, miałam ochotę go dogonić i strzecić siarczystego liścia w twarz, ale stwierdziłam że nie ma sensu, olałam to. Koło północy naszła minę chęć na bieganie. Zabrałam Marleya i wyruszyłam do parku. Usłyszałam dziwieki walki. Gdy byłam bliżej zobaczyłam że to Jimmy nie może uporać się z trzema napierającymi na niego zombiakami. Bez zawahania odstrzeliłam im głowy.
-Uratowałam Ci życie. -powiedziałam dumnie

<Jim? Sory że krótkie. Pisane na pięciu minutowej przerwie xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz