poniedziałek, 12 grudnia 2016

od Jim'a c.d od Lydi

Wróciłem do domu. Runąłem na łóżko i najzwyczajniej w świecie zacząłem gapić się w sufit i myśleć. Myślałem o tym małym potworku, o niepozornym wzroście 1.65. Kto by pomyślał że ktoś o tak małym ciałku ma tak wielki charakter. Cała Lydia wydaje się pociągająca, chociaż nie potrafię określić czemu. Czy to przez to że jest po prostu atrakcyjna? Czy może ciągnie mnie do niej przez to że jako jedyna mi nie uległa? A może po prostu czuje do niej to co do każdego innego potwora, czyli czuje niezaspokojoną chęć pozbawienia jej życia. Ch*j wie. Nie ma co nad tym rozmyślać. Będzie jak będzie. Może już nawet nigdy więcej jej nie spotkam.
Nie mogłem zasnąć, więc uznałem że przydam się na coś, i dla rozrywki poszukam paru intruzów i ładnie odeśle ich z tego świata. Musze w końcu zrobić coś żeby zapomnieć o tej małej.
Długo nie szukałem . Sami mnie znaleźli i to aż 3. Mieli naprawdę niecodzienny wygląd nawet jak na zombiaki . Dlatego postanowiłem ich nie zabijać a zwabić do mojego domu, gdzie w starej piwnicy mam swoje ,,pseudo" laboratorium.
Postanowiłem najpierw nieco ich zmęczyć pozwalając im na początku wygrywać. A sam postanowiłem skupić się na unikach, żeby ci opadli z sił.
I wszystko by wyszło, gdyby nie jeden mały drobiazg...
W jednej sekundzie usłyszałem strzał z pistoletu a w drugiej martwe zombi już leżały pod moimi stopami.
Usłyszałem głos Lydi, która z dupy wzięła się na miejscu zdarzenia.
- Uratowałam ci życie.
Wtedy przypomniałem sobie której jej części tak nienawidzę.
- I co chcesz za to medal? - odpowiedziałem sarkastycznie i oschło. Po czym skuliłem się do trupów, sprawdzając czy któryś może jeszcze choć trochę żyje. Żaden jednak nie miał pulsu.
- Nie usłyszę słowa ,,dziękuję" ? - zapytała podirytowana.
- Hmmm.... NIE. Za co mam ci dziękować, za to że pozbawiłaś mnie obiektów do badań?
- Co ty znowu brałeś? - zapytała nie dowierzając że z moich ust można usłyszeć takie słowa jak ,,badania".
- Może nie wyglądam ale mam takie swoje małe laboratorium ( czyli zwyczajną piwnicę, z łańcuchami krzesłami, igłami i paroma rzeczami ze starego szpitala). Mam takie małe hobby. - mówiąc to zacząłem do niej podchodzić . -Łapię sobie potworki i robię testy.
Zaśmiała się.
- Taki z ciebie naukowiec, jak z koziej dupy trąba.
- Śmiej się ile chcesz potworku, ale to dzięki takim zabiegom, wiem w którym miejscu wbić nóż żeby unieruchomić ale nie zabić. Masz racje żaden ze mnie doktor ja po prostu eksperymentuje. Może masz ochotę to zobaczyć ?

Lydia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz