środa, 7 grudnia 2016

Od Kiary Cd. Reker’a

Szłam do swojego pokoju spokojnie, gdy nagle usłyszałam jakieś krzyki na korytarzu… wychyliłam się ostrożnie zza drzwi i zobaczyłam biegnących gdzieś żołnierzy.
- Co się dzieje? – spytałam przebiegającego obok mnie żołnierza.
- Bijatyka, Reker… - usłyszałam tylko i pobiegł dalej. „No ładnie!” Tylko na chwile spuszczam go z oka, a on już się z kimś leje…Eh… Musze im pomóc!” przeszło mi przez myśl i szybko pobiegłam tam, gdzie kierowali się żołnierze. Moim oczom ukazał się Reker, tłukący się z Lou!
- O nie... – wymamrotałam.
Inni żołnierze próbowali ich od siebie odseparować, lecz nic to nie dawało, prócz tego że sami też nieźle obrywali… Lou nagle upadł na ziemię i nie mógł się podnieść co mnie zmartwiło! Reker powalał następnych ludzi, lecz zaczynał trochę przeginać, bo ogarnął go gniew. Nie wiem o co chodziło ale bardzo, bardzo źle to wyglądało!
W końcu nie wytrzymałam i podbiegłam do Rekera, złapałam go szybko za rękę, po czym poszybował na ścianę trochę mocniej niż chciałam… Stanęłam między nimi niczym zawodowa treserka dzikich zwierząt, które mają ochotę się pozabijać! Reker i reszta byli oszołomieni i znowu się chcieli na siebie rzucić wiec się wydarłam:
- DOŚĆ TEGO!!! - wrzasnęłam tak głośno, że chyba cała wieża mnie usłyszała… Nagle chłopaki się zorientowali, że to ja ich powstrzymałam i patrzyli na mnie jak zbite psy. – Zachowujecie się gorzej niż przedszkolaki! Nie może być raz spokojnie, bez żadnych kłótni czy bijatyk?! – warknęłam wściekła na nich wszystkich. Spojrzałam na Lou, któremu chyba było głupio z tym, co przed chwila zrobił.
- Nie wiem o co chodziło! Ale macie to w tej chwili zakończyć! Nie obchodzi mnie o co chodziło! Jasne?! – warknęłam ostrzegawczo. Lou kiwnął głową na zgodę, co mnie ucieszyło. Spojrzałam w stronę Rekera, który gapił się w podłogę przez dłuższa chwile, lecz i on również, w końcu kiwnął głową.
- Dobrze! – odparłam zadowolona – Jeśli jeszcze raz to się powtórzy, to gwarantuję wam obydwu, że żywi nie wyjdziecie z kolejnej bijatyki, bo ja o to zadbam! – warknęłam ponownie – Jasne?!
- Tak… - przytaknęli choć niechętnie. Widać było, że są nadal o coś wściekli, lecz ja uważałam sprawę za zakopconą. Obydwoje wiedzieli, że nie żartuję ze swoimi słowami, bo podczas mojego pobytu już się nieco o mnie dowiedzieli;
Nagle znikąd pojawił się Olivier i stanął obok mnie z wściekłą miną. Rozejrzałam się po korytarzu i zobaczyłam kilu rannych żołnierzy, którzy ucierpieli przy próbie rozdzielenia chłopaków. Pokręciłam tylko na to głową z niedowierzaniem. Jakim cudem oni ich nie zdołali powstrzymać, skoro ja dałam radę sama? Może mam jakieś super moce? – przemknęło mi przez myśl. Nie… O czym ja w ogóle myślę?! Spojrzałam na Rekera, który był dzisiaj dziwnie Łagody gdy się na niego wydarłam… Czyżby to było przez to, co stało się wczoraj i dzisiaj? Nie potrafiłam znaleźć na to żadnej odpowiedzi. Westchnęłam głośno i odezwałam się do Oliviera.
- Zajmiesz się tymi dziećmi? – spytałam się go zażenowana.
- Tak. – odparł od razu, nie spuszczając zdziwionego wzroku z Rekera, co ponownie mnie zdziwiło, lecz wolałam nie wnikać!
- Dobrze wiec! – odpowiedziałam mu i poszłam do swojego pokoju odpocząć i przemyśleć dzisiejsze dziwne i niezrozumiałe dla mnie wydarzenia.
**
Byłam właśnie pod prysznicem, a gorąca woda lała mi się na obolałe i przemęczone plecy. Rzucanie facetami o ściany nie było łatwe, gdyż wymagało ogromnej ilości siły… Byłam wykończona! W końcu wyszłam z pod prysznica, zawiązałam ręcznik wokoło ciała i weszłam do swojego pokoju. Naszczepcie trafił mi się pokój, gdzie miałam osobistą łazienkę, co było dużym ułatwieniem. Gdy wyszłam z łazienki i chciałam się przebrać w nowe ciuchy, nagle do mojego pokoju, bez pukania wszedł Reker! Zauważył mnie w ręczniku a ja aż poczerwieniałam na twarzy…
- Reker Ty idioto! Puka się! – krzyknęłam, na co on szybko zamknął drzwi, również cały zaczerwieniony jak burak. Wskoczyłam do łazienki szybko, po czym szybko się ubrałam i poszłam sprawdzić czego ode mnie chciał… Czy ten dzień może być jeszcze dziwniejszy?!

< Reker? xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz