piątek, 9 grudnia 2016

Od Kiary cd. Reker’a

Leżałam na swoim łóżku i strasznie nie chciało mi się wstawać…. Musiałam jeszcze wypełnić jakieś papiery, gdyż William, który się dowiedział o tym że byłam kiedyś dowódcą sił specjalnych policji, dał mi pełno papierkowej roboty i dał mi do zrozumienia, że w razie czego będę wysyłana na misje. Z jednej strony się cieszyłam a z drugiej nie. No ale cóż zrobić! Tak to jest kiedy chce się ratować ukochana osobę! Z dużym jękiem podniosłam się z łóżka i zaczęłam pisać w swoim laptopie ważne papiery. Po monotonnym pisaniu, zapisałam plik i wstałam z łóżka, żeby udać się do stołówki na obiad. Szczęście nie dopisywało mi i tym razem, gdyż na mojej drodze stanął upierdliwy Jackob!
- Przesuń się! Chcę przejść. - powiedziałam stając naprzeciwko niego z założonymi rękami.
- Najpierw mi powiedz kto jest wybranką Rekera! - odpowiedział chytrze.
- A nie uważasz ze to on powinien Ci to powiedzieć z własnej woli? - spytałam z lekka podenerwowana.
- On nie chce tego powiedzieć…. - przyznał.
- Bo to jego sprawa… No weź się przesuń! - powiedziałam znowu.
- No weź powiedz! Ty wesz kim ona jest! - dalej gadał swoje.
- Nie powiem Ci tego! - warknęłam zła.
- Powiesz! - zaczął.
- Nie! - krzyknęłam.
- Tak!
- Nie!
- Tak!
- Jakob… Zaraz pożałujesz ze ze mną zadarłeś! - warknąłem zła.
- A co mi niby zrobisz? Dasz w policzek? - zażartował.
„ No tak! Przecież on nie wie że znam techniki samoobrony! Myśli ze jestem zwykłą i słabą babą!” pomyślałam sobie.
- Daje Ci ostatnie ostrzeżenie! - dodałam po chwili.
- Nie ma mowy! Nie ruszę się stąd! - mówił dalej się upierając.
Nagle obok Jackoba pojawił się Reker i kilku jego ludzi, co mnie zdziwiło. Reker próbował przemówić mu do rozsądku, lecz ten dalej swoje… „To za tuman!” pomyślałam.
- Jackob! Radzę Ci przestać, bo naprawdę oberwiesz… - mówił do niego.
- Daj ej w końcu spokój! - odezwał się Derek, jeśli dobrze pamiętałam jego imię…
- Nie wiesz z kim zadzierasz… - mówi dalej, lecz ja już miałam tego serdecznie dość!
- A niby kim ona… - nie dokończył, bo w jednej chwili wykręciłam mu rękę i przerzuciłam za siebie, a ten upadł boleśnie na podłogę z dobrą odległością…
- Ał! - wydarł się nagle.
- Dowódca sił specjalnych policji skarbie! - powiedziałam zadowolona z siebie i patrzyłam jak się podnosi obolały.
- A ostrzegałam! - warknęłam, minęłam ludzi Rekera i w końcu weszłam na stołówkę, gdzie czekali już na mnie moi przyjaciele.
- Coś taka wściekła? - spytał Lou, podnosząc na mnie wzrok.
- Jackob z bandy Rekera mnie wkurzył! - warknęłam – I boleśnie się przekonał, żeby mnie więcej nie denerwować! - dodałam i zaczęłam jeść swój posiłek. Słyszałam że zachichotali na to, że się mu dostało, lecz nic więcej już nie mówili.
Westchnęłam głośno i spojrzałam w stronę Rekera, który siedział ze swoimi ludźmi. Zauważył mnie, więc posłałam mu uśmiech, co zaraz odwzajemnił.
- Do kogo się tak uśmiechasz? - spytała nagle Tasza.
- Do nikogo… - odparłam szybko i zaczęłam rozmowę za zupełnie inny temat. Na szczęście dalej nikt nie drążył poprzedniego tematu… Jeśli znowu spotkam Jackoba i zacznie swoje, to gwarantuję, że następnym razem będę mniej delikatna i wyląduje na medycznym!

< Reker? To mu się dostało xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz