- Kiara! Co ci się stało na Boga?! – powiedział zmartwiony.
- Tłukłam się z Rekerem…. – odpowiedziałam mu jakby to było oczywiste.
- Widzę że walka była niezła, bo jesteś ledwie żywa! – odparł podnosząc mnie.
- Ten skurw*el też nieźle oberwał! – warknęłam – Pomożesz mi dojść do skrzydła medycznego? – spytałam nieprzyjaciela.
- A myślisz że poco Cię podnoszę co? – spytał żartobliwie. Mimo wszystko uśmiechnęłam się na to. Gdy dotarliśmy do skrzydła medycznego nagle zemdlałam, lecz czułam że w ostatniej chwili Lou mnie złapał i uchronił prze kolejnym rozbiciem głowy.
**
Powoli zaczęły do mnie dochodzić różne dźwięki. Słuch zaczął się wyostrzać i wracać do normy lecz nie potrafiłam jeszcze otworzyć oczu. Ból głowy mi to uniemożliwiał… - Jak ona się czuje? – usłyszałam.
- Ma silny wstrząs mózgu i połamane żebra… Ponadto rany kłute tak samo ja u niego. – odpowiedział ktoś – Choć dziewczyna jest w gorszym stanie – dodał na koniec.
Powoli zaczęłam mrużyć oczy i z trudem je otworzyłam, wydając przy tym cichy jęk. Gdy tylko otworzyłam oczy, zobaczyłam pochylającego się nade mną Williama.
- Zabije tego skurw*ela! – warknęłam jeszcze.
- Zanim zdążysz to zrobić, to obedrę was obu ze skóry! – odpowiedział ostrzegawczo przywódca. Westchnęłam na to.
- Co w was wstąpiło?! Prawie się nawzajem pozabijaliście! – odparł zły.
- Nie moja wina, że ciągle się wścieka i mnie o wszystko obwinia! Najlepiej by mnie osądził, że to ja całe życie mu zrujnowałam! – warknęłam.
**
Gdy ten dupek się obudził, nie miałam zamiaru na niego patrzeć! Jasne! Co on może wiedzieć o życiu?! On przynajmniej ma jeszcze rodzinę! A ja?! Ja nie mam nikogo! Rodzice zostali zadźgani… Matka otrzymała pięćdziesiąt ciosów nożem a ojciec sześćdziesiąt dwa! A młodszą siostrę zastrzelili… Potem było już gorzej i gorzej… co on może wiedzieć o bólu?! Posłałam swoich własnych ludzi na śmierć, bo nie potrafiłam przewidzieć niebezpieczeństwa! To ja powinnam nie żyć a nie oni! Poderwałam się nagle z łóżka i pobiegłam do swojego pokoju. Will nawet nie zdążył zareagować… Kręciło mi siew głowie i obijałam się o ściany, wbiegłam szybko do swojego pokoju i zamknęłam się w nim cicho szlochając. Miałam ochotę się zabić! Z tego wszystkiego zaczęłam pisać pamiętnik. Zapisałam w nim całą swoja historię… Zaczynałam się powoli zachowywać jak jakaś wariatka! Potem rzuciłam pamiętnikiem o ścianę i wyszłam z pokoju. Wszyscy spali a ja musiałam wyjść na świeże powietrze!
Wzięłam swoją broń, resztę sprzętu i prowiant, poczym szybko opuściłam schronienie. Biegłam w deszczu przed siebie a z oczu leciały mi łzy. Chciałam uciec jak najdalej ale wiedziałam ze nie mogę… W końcu zatrzymałam siew jednym z budynków i zaszyłam się tam…
**
Nie było mnie w bazie od kilku dni… Wszyscy pewnie i tak mieli mnie szeroko gdzieś, więc się nie przejmowałam tym specjalnie. Załamałam się i stary ból powrócił ze zdwojoną siłą. Ponownie zaczęłam szlochać. Nie jadłam i nie piłam bo nic nie mogło mi przejść przez gardło. Ciągle widziałam twarze swoich ludzi, którzy okrywają się płomieniami i znikają krzycząc z bólu. Widziałam strach w ich oczach… Później swoich bliskich jak są torturowani i umierają w cierpieniach… Szlochałam niczym małe dziecko nie podtrawiwszy się opanować.- Przepraszam was… Rita! Spike! Alan! Megan! Dik! Szanon… Przepraszam was! Powinna była was ocalić… - mówiłam do siebie. – Mamo, Tato, Siostrzyczko! Przepraszam że się urodziłam! Gdybym nie przyszła na świat, to wszyscy byście żyli… To wszystko moja wina! – powiedziałam zapłakana i schowałam twarz w nogach, kuląc się niczym małe dziecko. Nie chciałam żyć! To wszystko zbyt mi ciążyło na duszy… Nie potrafię z tym żyć! Dlaczego ja wtedy nie zginęłam?! Dlaczego?! - pytałam siebie w myślach, pogrążona w egipskich ciemnościach.
< Reker? Ma załamkę i to ostrą xd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz