niedziela, 11 grudnia 2016

Od Kiary cd. Reker’a

- Przyszliśmy ponieważ mama Rekera nas o to poprosiła i ponadto mamy do Ciebie sprawę… -odezwał się nagle Derek.
- Sprawę? - spytałam zdziwiona – Jaką sprawę? - spytałam patrząc na nich.
- Chcemy żebyś poszłam z nami na misję jako nasz dowódca! - odezwał się ponownie Derek. Z początku myślałam że żartuje, ale po jego poważnej minie odczytałam, że mówił prawdę.
- Na misję jako wasz dowódca? - spytałam wciąż zdziwiona – Po dlaczego chcecie mnie na dowódcę i jaka to ważna misja akurat teraz? - spytałam podejrzliwie, zakładając ręce na klatce piersiowej.
- Musimy pojechać na terytorium Przemytników i zabrać potrzebne leki, lecz doszły nas słuchy, że kręcą się też tam Rosjanie z Trupów… - odezwał się nagle Mike.
- Rozmawialiśmy z Tajerem oraz Spikem i powiedzieli że będziesz do tego najlepsza! Inni dowódcy są na innych misjach , więc nie ma opcji żeby zdążyli wrócić… Ponadto Ty masz dość duże doświadczenie jako dowódca – powiedział Derek znowu, opierając się plecami o ścianę ze skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej.
- Dlatego chcielibyśmy żebyś z nami jutro wyruszyła – dodał Dave – To jak? - spytał.
Patrzyłam na nich i stałam przed chwilę w milczeniu. Byłam zszokowana, ze chcą mnie na dowódcę! Zawsze wyruszali z Rekerem… W życiu bym nie podejrzewała, że ktoś by siedo mnie o to zwrócił, a co dopiero tak silna drużyna Rekera!
- William o tym wie? - spytałam się ich nagle.
- Wie tylko że poszliśmy z Tobą na ten temat porozmawiać, lecz nic więcej – odezwał się Jackob.
- No dobra! Ale od razu mówię, że mnie zaczniecie nie cierpieć podczas misji, bo wymagam absolutnej perfekcji w działaniach, co przekonali się już Tajer, Spike i reszta, po ostatniej misji – powiedziałam stanowczo.
- Do tego już jesteśmy przyzwyczajeni dzięki Rekerowi, więc się nie martw! - powiedział uśmiechnięty Derek.
- Przekonamy się! - odparłam spokojnie ze złośliwym uśmiechem.
- Wyruszamy jutro o godzinie szóstej rano – powiedział, po czym wyszli, a ja wróciła do zaniepokojonego już Rekera.
- Czemu Cię tak długo nie było? - spytał.
- Jutro wyruszam z Twoimi ludźmi na misję! Sami mnie o to poprosili, żebym była ich dowódcą…. - powiedziałam nadal z niedowierzaniem.
- Na jaka misję? - spytał.
- Do przemytników po leki, lecz kręcą się tam też Rosjanie z Trupów, więc muszą też mieć jakiegoś dowódcę, który mniej więcej zna się na tym… - powiedziałam z westchnieniem.
- Bądź ostrożna! - powiedział na co się delikatnie uśmiechnęłam i go pocałowałam mówiąc – Nie martw się o mnie! - dodałam i wyszłam z jego sali i po raz pierwszy udając się do swojego pokoju od wielu dni.
**
Była godzina czwarta trzydzieści. Zwlekłam się z łóżka i przyszykowałam, zanim ktoś zdążył zapukać do moich drzwi, żeby mnie obudzić. Szybko coś zjadłam i poszłam do magazynu broni, gdzie już krzątali się ludzie Rekera.
Derek posłał mi uśmiech i się odezwał.
- Szybko się zbierasz! - powiedział.
- Cóż! Nie jestem takim śpiochem jak Reker – odparłam na co wszyscy parsknęli śmiechem.
**
Gdy wsiadałam na swojego wierzchowca znowu zobaczyłam Williama, stojącego tak jak ostatnio, koło wejścia do wierzy i mnie obserwował. Posłałam mu lodowate spojrzenie i odwróciłam się napięcie by go nie widzieć.
- Chole*ny dupek! - warknęłam, na co zaraz zareagował Jackob.
- Kto? - spytał.
-William rzecz jasna! - odparłam na co on się uśmiechnął.
Kiedy już wszyscy siedzieli na swoich koniach, wydałam polecenie żeby ruszać. Po chwili ogromna brama się otworzyła i ruszyliśmy.
**
Dotarcie do przemytników zajęło nam jakie kilka godzin. Gdy dotarliśmy na miejsce, jacyś ludzie już na nas czekali z lekami. Trochę porozmawialiśmy na temat Trupów i ostrzegano nas, żebyśmy uważali wracając. Zamocowaliśmy leki na wierzchowcach i zaczęliśmy wracać z powrotem do wierzy. Oczywiście nikt nie mówił że to będzie łatwe, bo oczywiście w połowie drogi zaatakowali nas Rosjanie, chcąc odebrać nam leki! Walka była zaciekła. Wszędzie był gęsty dym, było słychać wybuchy i strzały. Byliśmy ukryci w budynku lecz i tak byliśmy od silnym ostrzałem. Walczyliśmy cały zaciekle odpierając atak wroga.
**
Gdy huk wystrzałów ucichł, odetchnęliśmy z ulgą! Zaczęliśmy się podnosić z piachu i wychodzić ze swoich kryjówek, lecz nie zauważyliśmy ostatniego człowieka wroga,którym był snajper ukryty w drugim budynku na samej górze… Derek podszedł do mnie i chciał coś powiedzieć, lecz wtedy za nim właśnie zaważyłam na samej górze błysk z górnego okna budynku! Snajper celował w głowę Dereka! Szybko więc odepchnęłam prawą ręką chłopaka tak, y szedł z linii strzału, lecz niestety ja nie zdążyłam się już schować i dostałam kulę w swój prawy bok, który zwinnie ominął kamizelkę i wbił się głęboko w ciało… Upadłam z krzykiem na ziemię, wijąc się z bólu! Derek szybko się zorientował co się stało, więc szybko złapał mnie za uchwyt munduru, który był z tyłu i przeciągnął mnie do siebie, w bezpieczne miejce. A inni natomiast zaczęli strzelać. Ja jednak długo nie zostałam z nimi, gdyż zaraz potem zemdlałam z szybkiej i nagłej utraty krwi…
**
Zaczęłam się powoli wybudzać… Jęknęłam cicho, gdy próbowałam się ruszyć, co spowodowało, że dałam znak, iż się właśnie wybudziłam. Ktoś mnie nagle złapał za rękę, więc dopiero wtedy zaczęłam otwierać zaspane oczy.
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjOmPGCs3fTrQzeIwc4v7D5SPz3bf6JKMmNE4mwuNFBWwgECUOEvBjTdvcahiHMZyKn8NZZgWxkZhooLLpFYQq4yDImCUylChi_sWHWzg1vNr9ZK-Rp-yFv0Hj3mOD3Db7-zF6DkH3jbk/s1600/Nina+wake+up.gif
Ujrzałam przed sobą zmartwionego Rekra, który trzymał mnie za rękę. Był już zdrowy, co mnie dziwiło!!! Zaraz…. To ile ja byłam nieprzytomna?! Przemknęło mi przez myśl i spojrzałam na swojego ukochanego.

< Reker? :3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz