niedziela, 11 grudnia 2016

Od Kiary cd. Reker’a

- Reker… Źle wyglądasz! Prześpij się trochę! - powiedziałam łagodnie, choć zachrypniętym głosem - Bo inaczej William znowu będzie na mnie się darł, że wylądowałeś na medycznym – dodałam z lekkim śmiechem, lecz zaraz tego pożałowałam, bo rana dała o sobie bardzo dobitnie znać! Fala potwornego bólu zaraz wstrząsnęła moim ciałem a po policzku poleciała mi łza… Zacisnęłam odruchowo rękę Rekera z całych sił, nie mogąc wytrzymać bólu. Reker widząc to zawołał lekarza, a ten po chwili wstrząsnął mi jakiś biały płyn i wszystko ustało tak samo szybko, jak się zaczęło.
Spojrzałam na niego słabym wzrokiem. Senność znowu ogarniała moje zmęczone ciało. Każdy ruch czy próba rozmowy, zużywała mnóstwo mojej energii. Widząc to mój Romeo pogładził mnie po włosach, na co pryknęłam lekko oczy i niespodziewanie zasypiając ponownie.
**
Minęły dwa tygodnie, a razy prawie się zagoiły, więc mnie w końcu wypisano! Skakałam cała w duchu z radości, ze mogę w końcu opuścić skrzydło medyczne! Reker podpisał za Williama moje dokumenty medyczne, że mogę wyjść, na co pewnie się wkurzy; ale wyszliśmy razem, opuszczając biały oddział. 
- W końcu! Myślałam że zaraz zapuszczę tam korzenie! - powiedział uradowana na co chłopak się zaśmiał.
- Jest prawie piętnasta, więc chodźmy na normalny obiad, bo szpitalnego póki co nie chcę już widzieć… - powiedział na co parsknęłam śmiechem.
- William się wścieknie, że znowu grzebałeś mu w dokumentach- dodałam rozbawiona – Już widzę jego zdziwioną minę!
- Może sobie być zły! Gdybyśmy na niego czekali, to byśmy wyszli dopiero za tydzień! - odparł.
- Albo i dłużej! - dodałam jeszcze do jego wypowiedzi, na co się uśmiechnął.
Gdy zaczęliśmy się zbliżać do stołówki, oboje sobie uświadomiliśmy, że nie wchodziliśmy na nią ponad miesiąc! Najpierw Reker był ranny a później ja, co sprawiło że aż tyle czasu minęło… Gdy tylko pojawiliśmy się oboje w progu drzwi, od razu zostaliśmy oblężeni przez żołnierzy. Czułam się troszkę jak zaszczute zwierzę w klatce, co oczywiście od razu zauważył mój kochany skarbuś; który kazał się im nieco uspokoić. W końcu jakoś usiedliśmy przy swoich stołach, lecz banda Rekera przywołała moich znajomych, łącznie ze mną do ich stolika, więc po raz pierwszy wszyscy siedzieliśmy razem! Nawet Lou był zadowolony, co mnie dziwiło! Jak widać już się nie złościł na Rekera i odpuścił, co mnie cieszyło. Wszyscy razem żartowaliśmy i się śmialiśmy przez co jeszcze bardziej się cieszyłam, że wróciłam do swojego prawdziwego „domu”. Siedziałam obok Rekera, a Derek koło Taszy i chyba dobrze im się rozmawiało, bo co chwilę patrzyli na siebie zadowoleni, na co ja i Reker posłaliśmy między siebie porozumiewawcze spojrzenia, że z tego wyjdzie coś więcej niż tylko przyjaźń.
**
Zmęczeni i najedzeni po obiedzie, wszyscy poszliśmy do swoich pokoi. Oczywiście Reker poszedł ze mną; Zamknęliśmy drzwi na klucz i usiedliśmy na łóżku, wciąż chichocząc. Spojrzałam w jego oczy na co on mnie pocałował obalił na łóżko, na co mu pozwoliłam. Jeden pocałunek zmienił się w kolejne i coraz bardziej namiętne… W końcu jakoś się tak stało, że chłopak wsunął mi rękę pod stanika ja pod jego bluzkę, dotykając jego pleców. Po chwili poczułam jak całuje mnie po szyi, co sprawiło mi ogromną przyjemność. Oderwaliśmy się od siebie, żeby na chwile złapać oddech i spojrzeliśmy sobie w oczy. W jego pięknych piwnych oczach widziałam tyle spokoju, miłości i szczęścia… Uśmiechnęłam się do niego ciepło i go ponownie pocałowałam, co zaraz odwzajemnił.

< Reker? :3 chyba nic strasznego xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz