poniedziałek, 12 grudnia 2016

od Jimmiego c.d od Lydi

- czego odemnie chcesz skurwysynu? - Darła się w niebogłosy.
- No nareszcie jakaś trafiona nazwa. Potworku nie nazywaj mnie knypkiem bo nie wiem czy wiesz ale jestem starszy od ciebie. - Powiedziałem beztrosko przeglądając moje narzędzia. - Przepraszam za ten zapach trupów, nie zdążyłem posprzątać.. - Uśmiechnąłem się.
- Czego Ty kur*a odemnie chcesz?
- Ale po co ta agresja? - Powiedziałem głaszczac ją po czole. - przyznam szczerze miałem zupełnie inne plany co do ciebie gdy po raz pierwszy zobaczyłem cie w bibliotece. Myślałem jedynie o jednym szybkim numerku. - Zaśmiałem się.
Ta milczała, ale patrzyła na mnie ze złością demona.
- Ale teraz.. - Mówiłem dalej - Wiem już że nie trafiliśmy na siebie przypadkiem. Jesteś wyjątkowa. Takiej mutacji jak ty nigdy nie widziałem. Musze się nieco więcej o niej dowiedzieć. To naprawdę imponujące co potrafisz zrobić ze swoim głosem.
Dziewczyna była wpatrzona w ostre narzędzia które trzymałem.
- Nie martw się przez miesiąc studiowałem medycynę.
- Miesiąc?! Od razu czuje się bezpieczniejsza. - Powiedziała sarkazmem.
- najpierw postaram się cie,, unieszkodliwic,,. Mam parę substancji które powinny na chwile odebrać ci moc.
- Tylko że kretynie to nie jest żadna moc!
- Pozwól ze ja to ocenie.
Powiedziałem i wziąłem do ręki pierwsza strzykawke z fioletowym płynem.
- co to do cholery jest?
- Zuteremina. nic groźnego. Powoduje tylko odwodnienie organizmu, co szybko da się naprawić. w przypadku mutacji często likwiduje jej skutki na parę godzin. Zobaczymy wiec czy to co potrafisz to wynik mutacji.
- módl się żebym nigdy się nie uwolniła. - Powiedziała zaciskajac pięści.
Wstrzyknąłem jej fioletowa substancje do żyły. Po czym popatrzyłem na jej twarz. Z oczu leciały jej łzy. Od razu miałem przed sobą milion obrazów z dzieciństwa:
- Przestań - wrzasnąłem gwałtownie.
- Ale co?
Zdałem sobie wtedy sprawę ze ona nie płacze, to tylko reakcja jej organizmu na Zuteremine. Organizm pozbywa się wody przez łzy. Ale ja w głowie wciąż miałem miliony wspomnień. mnóstwo pojedynczych obrazów, gdy byłem jeszcze młody. Wtedy całe dnie spędziłem na płakaniu za co byłem dotkliwie karany przez ojca który wstydził się takiego syna. Gwałtownie złapałem się za głowę upuszczajac juz pusta strzykawke.
- Mowie ci przestań! - Wrzeszczalem na nią.
- Rozumiesz kretynie ze to nie moja wina?! To ty mi to podałeś!
Obrazy w mojej głowie stawały się coraz gorsze, już prawie widziałem zaszywane usta ale najprościej w świecie wybiegłem z piwnicy. Zatrzaskujac za sobą drzwi.
Gdy byłem już sam zacząłem mówić sam do siebie: Jestem jebaną pizdą! To już przeszłość!
Gdy dorosłem zostawiłem przeszłość za sobą, i stałem się taki jaki chciał ojciec. Czyli taki jak on. Ale nigdy nie potrafiłem do końca. Gdzieś tam w głębi dalej siedzi płaczliwy Jimmy który płacze nad zmarłym zwierzatkiem domowym. Nie wszystkie łzy tak na mnie działają. Ale te Lydi nawet te sztuczne nie wiem czemu tak szczególnie. Musiałem posiedzieć jeszcze sam jakieś 30 min i dopiero wróciłem do laboratorium.
Lydia usunęła, była chłodna. Poczułem się winny. Odkułem ją i zanioslem do siebie na górę, ta jednak się nie obudziła. Położyłem ją na swoim łóżku i przykulem jedną rękę do ramy żeby nie uciekła. Podałem jej płyny do żylnie, a sam usunąłem w fotelu patrząc się na nią.

Lydia? ( coraz dziwniejsze mi te opowiadania wychodzą)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz