Kias oprowadził mnie po całym miasteczku opowiadając co nieco o nim. Po skończonym zwiedzaniu wylądowaliśmy w budynku, który był w stylu baru. Usiedliśmy przy barze i każdy zamówił coś dla siebie. Nie wiem czy mój towarzysz miał dobrą głowę do alkoholu, więc nie proponowałam mu niczego. Po chwili sączenia naszych napoi w ciszy odezwałam się:
-Do kogo należą tereny lasów?
-Żaden obóz nie obejmuje całości tych obszarów. Możesz się natknąć w zasadzie na każdego. Dlaczego pytasz?
-Coś jeść muszę, a nie chce narażać na obrażenia osób, które spotkam. Już jedna osoba ucierpiała.
-Mamy tutaj jedzenie, którego wystarczy dla każdego. Nie musisz polować.
-Wiem, ale od czasu do czasu trzeba się wyrwać.
Mężczyzna uniósł brew na znak bym kontynuowała.
-Wilcza natura wymaga zabijania. A raczej lepiej jest zamordować zwierzę niż człowieka. Nie sądzisz?
Ciemnowłosy pokiwał głową na znak zrozumienia i wrócił do swojego napoju. W międzyczasie toczyliśmy różne, luźne rozmowy. Głównie, by się bardziej zapoznać. Oczywiście nie mówiłam wszystkiego podobnie jak chłopak, który pomimo wszystkiego próbował grać całkowicie szczerego co dobrze mu szło, jednak udawało mi się odczytywać niektóre z jego emocji. Nie byłam jeszcze w tym mistrzem, bo dopiero uczę się tej sztuki, ale jak to się mówi, powoli, ale do celu. Po dłuższym czasie pożegnałam się z Kiasem, podziękowałam za rozmowę i wyszłam w swoim kierunku. Wypadałoby wybrać sobie miejscówkę do spania. Dzięki informacjom udzielonym przez bruneta wiedziałam, że wystarczy znaleźć sobie jakiś wolny dom czy pokój i po prostu go w jakiś sposób oznaczyć. Po dość długim błądzeniu po obozie wreszcie znalazłam jakiś mały domek. Upewniłam się, że nie jest zajęty po czym weszłam do środka. W jego skład wchodziły trzy, małe pokoje, które nie były szczytem luksusu, ale nie były też w opłakanym stanie. Wróciłam się do jednej z głównych kwater obozu gdzie dostałam posłanie oraz wypożyczyłam sprzęt do sprzątania. Na początku odkurzyłam parapet i położyłam na nim pościel po czym wzięłam się za resztę. Kurzu i brudu było nie miara, jednak udało mi się wyrobić do zmierzchu. Po skończeniu położyłam się na skrzypiącym łóżku obitym w pachnącą pościel, by na chwilę wypocząć. Leżałam tak dłuższą chwilę, a gdy już wypoczęłam wyszłam z domu i zaczęłam szukać Kiasa, by zapytać go jeszcze o parę rzeczy. Nie musiałam zbyt długo chodzić i go wypatrywać, gdyż już po chwili uchwyciłam jego zapach, który się urywał przy jednym z parapetów. Wzięłam mocny rozbieg i odbiłam się od ściany, by po chwili wylądować na dachu gdzie leżał wyłożony chłopak.
-Mam jeszcze parę pytań- zaczęłam.
-Tak?
-Gdzie mogę się umyć, czy dostanę jakieś ubrania i gdzie się zgłaszać po posiłki?
-Publiczne łazienki masz tam o- wskazał palcem.- Tam od razu dostaniesz jakieś ubrania, a stołówka jest rozłożona tuż obok. Raczej z łatwością znajdziesz. Coś jeszcze?
-Dzięki, na razie tyle informacji mi starczy.
Wróciłam z powrotem na ziemię i skierowałam się we wskazanym kierunku. Na początku udałam się do namiotu, który robił za stołówkę i dorwałam się do jakiegoś jedzenia. Podczas jedzenia przysiadła się do mnie jakaś dziewcyzna, która zaczęła mnie zagadywać. Odpowiadałam jej jakimiś półsłówkami do momentu, gdy zaczęła mówić o własnym domu. Dowiedziałam się, że miejsce, które sobie wybrałam można przywrócić na tyle do sprawności, by łazienka mogła działać. W duchu wręcz pisnęłam ze szczęścia, lecz na zewnątrz pozostałam spokojna. W tym momencie cieszyłam się, że już opanowałam sztukę kontrolowania swoich tęczówek. Miałam już kontrolę nad tym jaki kolor miały kiedy, jedynie nie umiałam jeszcze ogarnąć ich błyszczenia się. Wyglądały wtedy jakbym miała łzy w oczach co mnie denerwowało. Również miałam za cel utrzymać w tym obozie jak najdłużej w tajemnicy to jakiego gatunku jestem. Bo to, że trafiłam na Kiasa, który również był nie ludzki mogło być zwyczajnym fartem. Nie wiem jeszcze jaki tu mają stosunek do innych ras. Po skończeniu jedzenia pożegnałam się z dziewczyną i poszłam w stronę miejsca gdzie miałam dostać ubrania. Okazało się, że tak naprawdę jest to budynek, w którym jest dużo koszów z ubraniami. Wygrzebałam z nich ciemne spodnie i wygodną bluzkę po czym poszłam się umyć. Oczywiście jak można się domyślić łazienka ta nie była przedniej jakości jednak dało się tam ogarnąć. Wiem, że muszę ją przecierpieć do momentu remontu tej w moim domku. Właśnie, jeszcze go nie oznaczyłam. Po umyciu się szybko się ubrałam i wróciłam do swojego lokum. Zastanowienie się nad tym jak to zrobić zajęło mi dosłownie chwilę. Wyszłam przed dom i wysunęłam pazury wydrapując na drzwiach "CC", inicjały to był w tym momencie dla mnie najlepszy pomysł. Na wszelki wypadek jakby były tu jeszcze inne rasy oznaczyłam budynek swoim zapachem po czym weszłam do środka i udałam się do snu, który był o dziwo bardzo spokojny dzięki czemu rano obudziłam się wyspana. Dzień zaczęłam od rozciągnięcia się i załatwienia. Parę minut po załatwieniu podstawowych spraw mój żołądek dał o sobie znać w najbardziej uporczywy sposób. A dokładniej domagając się mięsa. Bywały dni, w których żyłam jak zywczjany człowiek i miałam zwyczajne rzeczy do robienia, a były dni, gdy Axa dawała o sobie znać. Wyszłam poza tereny obozu i zagłębiłam się w las. Po upewnieniu się, że jestem wystarczająco daleko przybrałam swoją wilczą formę. Miałam dzisiaj wyjątkowego farta, bo nie musiałam zbyt długo szukać. Już po nie całej godzinie zobaczyłam królika, do którego się powoli podkradłam po chwili się rzucając. Szybko skonsumowałam zwierzę po czym wróciłam do człowieczej postaci. Czułam, że wewnętrzny wilczek jest zadowolony, więc sama również byłam zadowolona. Podczas drogi powrotnej usłyszałam lekki szelest, na który od razu zareagowałam. Słyszałam, że ktoś próbuje się do mnie dyskretnie podkraś. Gdy był już na krok ode mnie odwróciłam się gwałtownie łapiąc tego kogoś za gardło i przyszpilając go do drzewa. Tym kimś okazał się być Kias. Od razu go puściłam i prychnęłam.
-Następnym razem zostaniesz z przediurawionyn gardłem. Nie skradaj się tak- syknęłam.- Usłyszę cię zawsze.
-Spokojnie, spokojnie- odpowiedział rozmasowując szyję.- Co tu robisz?- skierował swój wzrok na mnie po czym od razu sobie odpowiedział.- Ah, już wiem. Wytrzyj sobie usta.
Wywróciłam oczami na jego słowa. Szłam właśnie do obozu żeby sobie obmyć twarz w normalnej wodzie, a nie jakimś bajorku. Jednak teraz wytarłam sobie usta bluzką.
-W jakiej postaci polujesz?- spytał chłopak.
-Wilczej albo półwilczej. W człowieczej jedyne co robię to spijam do końca krew z ofiar.
-Prawie jak wampir- wzruszył ramionami.
-Niby tak, ale ja się nie żywię krwią.
Kias?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz