A teraz cały czas prosto.
Mam sen. Jakbym leżał i rzesza ludzi niosła mnie we wcześniej zaplanowanym kierunku. Rozglądam się na lewo, na prawo i widzę przepiękne flagi Niemiec. Nie ma na tym świecie piękniejszej kombinacji kolorów, niż czarny, czerwony i żółty. Do tego zaczyna grać orkiestra dęta jedyny prawdziwy hymn Niemiec. Aż moje serce samo domaga się bym śpiewał:
- Deutschland, Deustchland über alles! (chyba tego nie muszę tłumaczyć)
Moje marzenia o odrodzeniu Wielkich Niemiec upadły tak szybko, jak oberwałem zaciśniętą pięścią w prawy policzek.
- Zamknij ryj, Nazisto! - krzyknął do mnie głos z prawej.
Po chwili odkryłem, że to nie żadna defilada, ani żaden marsz. Nie było też flag, ani niemieckiej sielanki. Nie mogłem dostrzec praktycznie niczego, bo miałem worek na głowie. Chyba sobie znowu za dużo przyćpałem przed wyruszeniem na tę samobójczą misję. Im więcej zażywam tego świństw, tym słabiej na mnie działa ( jak widać na załączonym obrazku).
Nagle poczułem, że przestałem być ciągnięty. Jedna osoba z mojej eskorty wypowiedział do drugiej niewyraźny rozkaz i następnie posadzono mnie na twardym krześle. Ręce przykuli mi za oparciem, więc moje szanse na ucieczkę zmalały praktycznie do zera. Ale kto, kto zaszedł tak daleko chciałby uciekać?
Koniec końców łaskawcy zdjęli mi worek z głowy i jedyne co zobaczyłem to oślepiające światło, przez które musiałem do maksimum zmrużyć oczy.
- Verdammt (cholera)! Zgaście to światło, bo mnie rezi! - rozkazałem swoim oprawcom z grymasem na twarzy.
Po dostaniu drugiej buły w drugi policzek mój zmysł wzroku błyskawicznie się wyostrzył.
- Tak lepiej. - wypowiedział te słowa gruby, męski głos, którego źródła nie umiałem nigdzie zlokalizować. - To teraz powiedz mi kurwiu, co ty odwalasz w moim obozie?
Rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem dwójkę osiłków która mnie tutaj zaciągnęła oraz zakrwawione krzesło obok mnie. Tajemniczy “właściciel obozu” stał przede mną. Był to wysoki, dobrze zbudowany brunet o ciemnobrązowych oczach, który miał na swojej kurtce szkarłatny napis S.Z.A.T.A.N.
- No wiesz, właśnie szukałem radioaktywnych grzybów, kiedy mnie schwytano. Zbieranie radioaktywnych grzybów chyba nie jest zabronione, czyż nie? - odpowiedziałem kompletnie irracjonalną historyjką.
Szef obozu parsknął śmiechem i po chwili przesłuchiwał mnie dalej:
- Czy ty nie wiem, że tu chodzi o twoje życie? Posłuchaj Nazisto, albo jesteś najgorszym szpiegiem na świecie, albo najbardziej niekompetentnym samobójcą. Wybieraj, bo i tak umrzesz. A twoje truchło rzucę psom, aby każda kurew twojego pokroju wiedziała - zrobił dramatyczną pauzę, zbliżył się do mnie i powiedział mi to prosto w oczy. - jaki czeka ją los, gdy zadrze z Demonami.
cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz