- Reker, nie mogę dłużej jej tu trzymać... - usłyszałem głos w krótkofalówce gdy tylko przekroczyłem próg ratusza. Wróciłem właśnie z misji... Zabiliśmy kilka Demonów czających się gdzieś po naszych terenach i najchętniej to poszedłbym spać. Cóż nasze terytorium nie jest w cale małe więc trochę się najeździliśmy po tym wszystkim a konie były padnięte, ale dostały zasłużoną nagrodę po swoim wysiłku.
- Ale jak to? To co ja mam z nią zrobić skoro nadal nie odzyskała pamięci? - zapytałem Edwarda, który westchnął oraz mruknął coś do siebie pod nosem.
- Uspołecznij ją czy coś tam... Może w ten sposób zacznie coś sobie przypominać - odpowiedział mi po chwili na co pokiwałem głową chociaż nie mógł tego zobaczyć.
- Mam nadzieję, że mnie nie zabije - mruknąłem i rozłączyłem się z falą po czym zacząłem kierować się w stronę sali medycznej, na której leżała Echo. No teraz kiedy mnie nie pamiętała pewnie miała ochotę mnie zabić za to przymusowe leczenie i w ogóle, ale ja przecież chciałem dobrze! Nie moja wina, że ktoś ją w łeb walnął i zniszczył jej to hipo coś tam... Mam nadzieję, że pamięć jej wróci, bo inaczej będzie nie ciekawie.
Po otwarciu drzwi od razu wtargnąłem do środka gdzie doktorek właśnie rozwiązał dziewczynę. Po jego minie wiedziałem, że ma już jej dosyć więc wolałem go teraz nie denerwować. Niebieskooka próbowała ugryźć lekarza, ale na szczęście jej się to nie udało. Boże jakby blondyn jej przywalił to chyba zagwarantowałby jej wstrząs mózgu. Kiedy Echo mogła już się ruszać bez żadnego słowa złapałem ją za nadgarstek a doktorkowi posłałem spojrzenie mówiące "Porozmawiamy później".
- Zostaw mnie - syknęła wściekle próbując zaprzeć się nogami, ale marnie jej to szło.
- Nie zostawię... - westchnąłem - Zaprowadzę cię do twojego nowego pokoju... Każdy w Śmierci taki ma - dodałem by bardziej sprostować obecną sytuację. No nie powiem nie poznawałem tej dziewuchy... Ciągle mruczała, syczała i wbijała mi swoje szkiety, które swoją drogą trzeba przyciąć, bo może zrobić komuś krzywdę. Dzięki Bogu jej pokój znajdował się dosyć blisko więc od razu po dostaniu się tam puściłem ją i zacząłem maskować czerwoną rękę. Wredota - pomyślałem, ale moja twarz i mowa ciała mówiły tylko o tym, że jestem spokojny - Posłuchaj idę nam po obiad. Masz tu klucze i za mną poczekaj - powiadomiłem ją i zostawiając kluczyki na szafce poszedłem na stołówkę. Dzisiaj mieliśmy ziemniaczki, buraczki i kotleta schabowego. Czasami nie wierzę skąd my mamy takie rzeczy jak na te czasy, ale korzystać trzeba! Cóż mam po Duchach mam już dosyć jedzenia suchego chleba czy tam bułki... Racja kiedy jeszcze tam byliśmy pod koniec zaczęli dawać nam normalne jedzenie tylko, że były tam środki kontrolujące... Na szczęść Olivier lepiej zajmuje się obozem. Wracając jednak do teraźniejszości to wszedłem do pomieszczenia znowu przez te same drzwi. Miałem tylko porcję dla niej, bo zamierzałem zjeść dużo później. - Eri mam jedzenie - rzekłem spokojnie odkładając tackę na mały stolik.
<Eri? Zostaw jego oczy w spokoju! xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz