Bałam się to chyba oczywiste! Złapał mnie jakiś typ z pod ciemnej gwiazdy i mnie uśpił, a ja już mam dość ciągłego porywania mnie bo córeczka założyciela! Już jeden postrzał wtedy przeżyłam... Co prawda to byli dobrzy ludzie, ale porwanie to porwanie i tyle! Wracając jednak do, ekhem... Tego ludzia, to w pewnym momencie zauważyłam iż idę za bratem...
Wiem dziwne bo przed chwilą mnie uśpił, a teraz niby za nim lezę, lecz prawda jest taka iż ciało pozostało na medycznym, a moja dusza szła za bratem! Wiedziałam jednak że jako postać "duchowa" mam ograniczone pole gdzie mogę chodzić, gdyż coraz większe oddalenie od ciało było dość bolesne i niebezpieczne, gdyż mogło to się naprawdę później skończyć śmiercią!
Wracając jednak do tematu, to brat z resztą szpiegów Śmierci dotarli do jakiegoś małego obozowiska, które było dobrzy ukryte między jeszcze żółtymi liśćmi i ogólnie roślinnością. Oczywiście osłaniały tez ich budynki nieco od wiatru bo stały nieco dalej, no ale wiedzieli jak się ukryć przed patrolami! Później akcja działa się dość szybko, gdyż tamci obcy mężczyźni, którzy też wyglądali na szpiegów, weszli do namiotu i po jakiś kilku minutach wyszli, a brat z resztą zaatakowali zachodząc ich od tyłu i przykładając sztylety do gardeł by nie próbowali żadnych sztuczek.
- Kim jesteście?! - spytał ten, co trzymał go brat oraz patrzył na Masona i resztę szpiegów, którzy stali przed nim - Czego chcecie?! - warknął.
- Grzeczniej! - warknął zły brat i przycisnął mu sztylet mocniej do krtani.
- To raczej my powinniśmy się spytać kim jesteście i czego chcecie, zważywszy iż jesteście na naszych terenach - odparł spokojnie Mason i zaczął się zbliżać do namiotu z którego wcześniej wyszła ta piątka nieznajomych.
- Nie wchodź tam! Zostaw! - powiedział ni to zły, ni to przestraszony i zaczął się szarpać, lecz brat przyduszeniem przez sztylet go uspokoił, ale bał się chyba o tą osobę w namiocie - Zostawcie! - krzyknął rozpaczliwie i kopnął brata kilka razy, co go wnerwiło lecz jeszcze jakoś Mason go uspokajał.
Kiedy Mason rozchylił ostrożnie wejście do namiotu, ukazała nam się... mała dziewczynka! Miała średniej długości blond włosy, zielone oczy z tego po patrzył mężczyzna i sprawdzał jej później puls. Miła około siedmiu lat i była bardzo blada! Widać było po niej że cierpi oraz że ma mało czasu...
- Kto to jest? - spytał Mason tego, co trzymał brat.
- Moja siostra.... Nie róbcie jej krzywdy! To tylko dziecko! Tylko chcieliśmy lekarstwo! - powiedział przestraszony patrząc na swoją nieprzytomną siostrę ze strachem, a później na Masona.
- Skąd jesteście? - dopytywał Mason,zupełnie ignorując jego wcześniejsze słowa, ale co jakiś czas zerkał na dziewczynkę.
- Jesteśmy z Canady z Ontario.... - powiedział ze strachem o siostrę której nie spuszczał z oczu. W między czasie pacnęłam Kiasa w noc oraz pstryknęłam go w ucho i powiedziałam mu w myślach brat bo dostaniesz po uszach.
< Kias? ;3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz